Kolejny dzień
naleśnikowego szaleństwa! Jako, że mamy dzisiaj czwartek, a do
czwartku najlepiej pasuje kasza (nie pytajcie czemu, tak po prostu
jest), mamy dla was dwie propozycja gryczanych naleśników. Pierwsza
bardziej klasyczna, będąca kolejną wariacją na temat naleśników Gordona Ramsay'a, druga nieco niestandardowa, ale za to idealna dla
wszelkiej maści alergików. Zapraszam was zatem, do rozsmakowania
się w gryczanych smakowitościach.
Naleśniki gryczane I
- 300ml mleka
- 2 jajka
- 100g mąki gryczanej
- 25g mąki pszennej
- 30g rozpuszczonego masła
Mleko z jajkami
zmiksować, aż zaczną się lekko pienić, wsypać partiami mąkę,
cały czas miksując (bądź ubijając trzepaczką), ja dodałam
trochę mąki pszennej, ponieważ naleśniki z samej gryczanej mocno
mi przywierają do patelni, ale zachęcam do prób smażenia zupełnie
bezglutenowych, w końcu się uda! Na koniec cieniutką stróżką
wlać masło. Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni posmarowanej
olejem bądź klarowanym masłem. Grubość w zasadzie dowolna, ale
według mnie im są cieńsze, tym lepiej smakują. Podawać ze
wszystkim, co przyjdzie nam do głowy, u nas z daktylową nutellą.
Smacznego!
I wersja druga, zupełnie niestandardowe podejście do naleśników, ale zdecydowanie warte wypróbowania. Została wam kiedyś po obiedzie kasza, z którą kompletnie nie mieliście co zrobić? Poniżej jeden ze sposobów na jej "utylizację" :)
Naleśniki gryczane II
- 1 szkl. ugotowanej, niepalonej kaszy gryczanej
- 125g mąki
- 2 jajka
- 150ml mleka
- 150ml wody
- tłuszcz do smażenia
Kaszę gryczaną zmiksować na gładko z dodatkiem wody i mleka, dodać resztę składników i dokładnie wymieszać, jeśli ciasto będzie za gęste dodać wody, jeśli za rzadkie mąki. Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni z odrobiną
tłuszczu. Naleśniki są bardzo elastyczne i nie wysychają, dzięki
czemu można je przygotować także na później. Doskonale pasuje do
nich zarówno farsz słodki (musy owocowe, dżemy, domowa nutella z
daktyli), jak i farsze wytrawne (brokuł z fetą, szpinak czy
soczewica z pomidorami). Według Tosi takie naleśniki są najlepsze, bo zwykle zjadała jednego, a gryczanych pożarła półtora i jeszcze wyciągała rączki do mojego talerza ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz