31 lipca 2015

Owsianka


Obie z Tosią bardzo lubimy owsianki i jadamy je dość często. To jeden z najlepszych i najzdrowszych sposobów na ciepłe śniadanie, za które Wasz organizm na pewno będzie Was lubił. Płatki owsiane górskie, mają w sobie bardzo wiele dobrego. Owies jest między innymi jednym z najbogatszych źródeł białka pośród wszystkich zbóż. Ponad to dostarczy nam wszystkie niezbędne organizmowi aminokwasy. Jest także bogaty w witaminy z grupy B, które poprawiają pamięć i koncentrację, wspomagają także przyswajanie wiedzy oraz zmniejszają męczliwość zarówno przy wysiłku fizycznym jak i psychicznym (można powiedzieć, że działa antydepresyjnie). W ziarnach owsa tkwi także, tak ceniona przez panie, witamina młodości, czyli E, która bardzo skutecznie spowalnia procesy starzenia (bardzo popularne są maseczki z płatków owsianych).
Jedną z najbardziej docenianych cech owsa, jest to, że spośród zbóż, ma rekordową ilość błonnika, z czego spora część jest rozpuszczalna w wodzie. Dzięki temu jedząc owsiankę w łatwy sposób możemy obniżyć poziom cholesterolu we krwi, a także zapobiec wielu chorobom. Żel, który powstaje przy połączeniu płatków owsianych z wodą to taki płynny opatrunek, który oblepia nasz przewód pokarmowy, chroniąc go w razie potrzeby przed kwasami trawiennymi. Stanowi też świetną pożywkę dla dobrych bakterii, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania układu pokarmowego. Owsianka to także bardzo dobry pomysł na cukrzyków, a także jako profilaktyka przeciwcukrzycowa, ponieważ hamuje przyswajanie cukrów.
A na koniec wisienka na torcie, owies to taki bat na nasze fagocyty, bardzo pięknie pobudza je do pracy - czyli do pochłaniania wirusów i bakterii, które nas atakują. Oznacza to, że owies świetnie wzmacnia układ immunologiczny i pomaga nam w walce z chorobami. Nie wiem czy to zasługa konkretnie owsianki, ale Tosię choroby raczej omijają, choć nie stronimy specjalnie od towarzystwa. Dotąd chorowała trzy razy, raz miała lekki katar (nas wszystkich rozłożyło na łopatki), później dopadła nas jelitówka, reszta rodziny leżała pokotem, Tosie tylko leciutko ruszyło. Ostatnio natomiast przeszła trzydniówkę i to była najpoważniejsza choroba jak dotąd, choć też przetrwaliśmy bez większych fajerwerków. Także apeluję do wszystkich, jedzmy owsiankę! Spróbuję wrzucać Wam na Przepysznik co jakiś czas różne kompozycje owsiankowe, a dzisiaj przepis podstawowy, bo prawidłowe przyrządzenie owsianki jest bardzo ważne, szczególnie dla zachowania wszystkich dobrości, jakie z niej płyną.



Owsianka - przepis podstawowy
(porcja jednoosobowa)
  •  3 kopiaste łyżki płatków owsianych
  • 0,5 szkl. wody
  • dodatki według gustu
Jeśli planujemy zjeść owsiankę na śniadanie, najlepiej płatki zalać wieczorem zimną wodą i zostawić je tak na całą noc pod przykryciem. Rano wystarczy zagotować w garnuszku pół szklanki mleka krowiego albo roślinnego, soku bądź zwykłej wody, dodać namoczone płatki i pogotować maksymalnie 5 minut - nie dłużej! To wersja na ciepło, ale można też płatki od razu rano zalać jogurtem i dodać ulubione świeże owoce czy bakalie.
Na zdjęciach są dwie nasze propozycje, pierwsza podstawowa z brzoskwinią i jagodami. Druga propozycja, to owsianka z suszonymi malinami gotowana na mleku jaglanym z dodatkiem świeżych truskawek, bananów z odrobiną chrupiącej granoli i amarantusa ekspandowanego. Prawdziwe bomby witaminowe.
Smacznego!














Źródła:

30 lipca 2015

Zupa jagodowa (gumijagodowa!)

 
Jagody już się powolutku kończą, zatem na pożegnanie chciałam Wam zaproponować danie przepyszne i naprawdę bardzo jagodowe. Sprawdzi się idealnie w kuchni leniuszków, którzy marzą o pierogach, ale nie mają ani babci pod ręką, ani sił, by za lepienie zabrać się samodzielnie. To jest ten sam smak właściwie, tylko zupa jest nieco lżejsza i robi się ją naprawdę ekspresowo. Przepis dedykowany przede wszystkim mamom, których pociechy nie akceptują długiego siedzenia w kuchni. Dzieci, które kochają Gumisie, na pewno się tą zupą zachwycą ;)



Zupa jagodowa
(porcja na dwa obiady dla trzyosobowej rodziny - z dokładkami)
  • 0,5kg jagód
  • 3l wody
  • syrop klonowy bądź cukier kokosowy
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • dowolny makaron
Jagódki trzeba dobrze umyć i przebrać z niepożądanych gałązek, listków czy robaczków. Wrzucić do garnka i zalać wodą. Zagotować, zmniejszyć ogień i zostawić leciutko pyrkającą na 5-10 minut. Po tym czasie dosłodzić do smaku i odrobinę zblendować, ale tak, żeby zostało trochę całych jagód. Mąkę ziemniaczaną rozrobić w 1/2 szklanki zimnej wody i szybko mieszając miotełką bądź łyżką, wlać do zupy zestawionej z ognia. Następnie do tej samej miski, w której mieszaliśmy mąkę, wlać śmietanę, dolać do niej łyżkę zupy i zamieszać, dodać trzy łyżki, po chwili pięć i za chwilę jeszcze raz pięć. Kiedy śmietana się nieco ociepli, można ją wlać do zupy w ten sam sposób co mąkę. Pogotować jeszcze 5 minut. Podawać z ugotowanym makaronem o dowolnym kształcie.
Smacznego!







27 lipca 2015

Sałatka z pomidorami


Zrobiłam sobie weekend wolny od przepisów, ale już wracam z nowymi siłami i pomysłami! Przede wszystkim zaczynam kolejną serię. Było ich już kilka na blogu, między innymi seria z przepisami na domowe lody i sorbety oraz seria z zapiekankami, w obu nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa! Natomiast teraz chciałabym Wam przedstawić kilka naszych ulubionych przepisów na sałatki. Lato to taki piękny warzywno-owocowy czas, kiedy aż grzech nie spróbować nowych połączeń. Osobiście uwielbiam ten czas, kiedy bez skrępowania można się raczyć rodzimymi produktami, a ryneczki aż toną w morzu kolorów, smaków i zapachów. Z radością muszę też stwierdzić, że moja potomka bardzo lubi sałatki, choć ma też jedno warzywo, którego na surowo nie ruszy i zawsze, wszędzie je wywęszy, wyciućka i... wypluje. Tym warzywem jest biedny ogórek, na szczęście wersję kiszoną uwielbia, więc po prostu pozostaje nam się z tą jej awersją pogodzić. Każdy ma do tego w końcu prawo.
A teraz przejdźmy do dzisiejszej sałatki. W tej chwili największym skarbem naszych pól, targów oraz stołów są pomidory. U nas w domu jest to absolutny warzywny numer jeden, wszyscy je uwielbiają i kupujemy ich całe wory. Pomidory są u nas przerabiane na domowy keczup i podsuszane, żeby później wcisnąć je w słoiki z oliwą. Pomidory przecieramy, żeby zrobić z nich zupę, kroimy w plastry na kanapki i w kosteczkę, żeby dodać do takiej oto sałatki, która jest idealna na śniadanie czy kolację, a w gorące dni także na obiad.



Sałatka z pomidorami
(porcja na 2 dorosłych i dziecko)
  • 2 średnie pomidory
  • 5 jajek
  • 1 młoda cebulka
  • majonez (dla dzieci proponuję wersję bez majonezu, a jeśli sałatka będzie za sucha, można ją skropić oliwą)
  • pieprz ziołowy
  • 50g żółtego sera (najlepiej goudy)
  • kilka gałązek koperku
Jajka gotujemy na twardo, zaraz po ugotowaniu zostawiamy na co najmniej 5 minut w zimnej wodzie, po czym obieramy ze skorupek. Pomidory myjemy i wykrawamy zdrewniałą część, myjemy też i obieramy z wierzchniej warstwy cebulkę. Pomidory i jajka kroimy w małą kostkę. Cebulę przekrawamy na cztery i kroimy w cieniutkie plasterki. Wszystko mieszamy i przyprawiamy według uznania. Wierzch sałatki posypujemy startym żółtym serem i poszatkowanym koperkiem.
Smacznego!









Jak wiadomo Matka Polka zanim się ze wszystkim ogarnie, pozostała część rodziny zdąży już swoje porcje zjeść. Więc kiedy zasiadam do stołu, oni już ocierają radośnie pyszczki, a czasem jak nie dojedzą, to dzieją się takie oto rzeczy, a sałatki mamowe odjeżdżają w siną dal, by zniknąć w dziecięcej paszczy :)



24 lipca 2015

Deser bananowo-kakaowy z orzechami

Temat sorbetów i lodów bananowych został już poruszony wcześniej w naprawdę wyczerpującym stopniu, ale dziś podpowiem jak można zrobić coś prostego w nieco innej formie.

U nas hitem stał się dla dzieci starszych  -na zimno (prosto z zamrażalnika), najmłodsze wolały go w wersji.. roztopionej, dopiero wtedy pałaszowały ze smakiem. A może były po prostu ciekawe jak to to się roztapia..? Hmm, ciekawa teoria :)

Tak czy inaczej przedstawiam Wam nasz deser!:


Składniki:
  • obrane banany
  • kakao/karob (u nas jedna płaska łyżeczka na 3 banany, lepiej mniej niż za dużo, wtedy może stać się trochę gorzki)
  • garść orzechów
+ foremka ciesząca oko :)

Blendujemy orzechy i wrzucamy trochę do foremek. Rozgniecione banany mieszamy z karobem, zalewamy foremki i wrzucamy do zamrażarki na kilka godzin. Gotowe.

Ale:
- nie musisz dokładnie mieszać bananów z kakaem/karobem - w ten sposób otrzymasz ciekawy wzór na deserze
- możesz wymieszać tylko połowę bananów aby zrobić deser w dwóch kolorach
- jeżeli masz foremkę z jakimś kształtem np. samochodu czy pieska - możesz posypać lekko kakaem, karobem np. koła czy zrobić łatki pieskowi a banany tylko lekko zabarwić lub zostawić jaśniejsze.

Ja w domu nie posiadam jeszcze takich małych foremek, ale jak tylko je zdobędę - dorzucę kilka zdjęciowych wariacji do inspiracji :)

Lody dołączają do Akcji Lodowej 2015 na blogu Magia w kuchni:


22 lipca 2015

Sorbety

 

Mnóstwo pracy, całe garście radości i prawdziwe góry pysznych smaków, pod takim znakiem upłynął mi ostatni tydzień. Staraliśmy się jak mogliśmy odreagowywać chorowanie tosiowe i dawać jej jak najwięcej powodów do zadowolenia, jednym z nich były pyszne sorbety serwowane na podwieczorek. Zrobiłam sporo testów, posprawdzałam co jak smakuje, gdzie dosładzacz jest konieczny, a gdzie owoce dają radę bez niego (zawsze trzeba ich najpierw spróbować, bo może się okazać, że są mniej słodkie niż zwykle i wtedy coś słodzącego do sorbetu się przyda). Gdzie pasuje banan, a gdzie nie, bo w świecie deserów banan jest bardzo ważnym owocem ;) Wyszedł mi z tego całkiem pokaźnych rozmiarów eksperyment kulinarny, który od dłuższego czasu błądził po mojej głowie. A zatem do dzieła, mam nadzieję, że Wam się ten post spodoba i przyda!


Podstawowy przepis na sorbet

Ogólnie za sorbet uważa się zmrożony mus owocowy z dodatkiem cukru i takie też możemy znaleźć we wszelkich lodziarniach i w wersjach kupnych paczkowanych. Według mnie są jednak tak potwornie słodkie, że czasem nie da się ich zjeść, odzwyczailiśmy się prawdę mówiąc od intensywnych słodkich smaków i lody kupne już nam nie smakują tak, jak kiedyś. Całą rodziną wolimy w plenerze kupić mrożony jogurt. Lody i sorbety natomiast w tym roku robię cały czas sama i muszę przyznać, że nawet bez maszyny wychodzą naprawdę pyszne, a niektóre wręcz zaskakująco cudownie smakowite. Na przyszły rok zaopatrujemy się w maszynę do lodów, ale póki jej nie ma trzeba sobie jakoś radzić.
Jak więc wygląda przygotowywanie sorbetów w domu? To jest naprawdę bardzo proste i z wymagań specjalnych potrzebujemy jedynie blendera. Owoce trzeba odszypułkować jeśli jest taka potrzeba, przepłukać i sprawdzić czy nie mają jakichś niechcianych lokatorów, trzeba je też przebrać i sprawdzić, czy nie ma wśród nich jakichś zepsutych sztuk. Następnie wrzucamy je do miski albo kielicha blendera i miksujemy na gładki mus. Część owoców jest już gotowa do przelania w foremki, część jednak będzie wymagała dosłodzenia, ponieważ ich legendarny kwaśny smak w zamrożonej formie sprawi, że będą niezjadliwe. Przelewamy do foremek, miseczek, opakowań po jogurtach, do czegokolwiek co się nadaje i można to przykryć. Mrozimy, w mniejszych pojemnikach czy miseczkach wystarczą 3-4 godziny, przy większych opakowaniach sorbet musi się mrozić co najmniej 5 godzin, a najlepiej przez noc. Sorbetów nie trzeba mieszać, ani w żaden sposób dodatkowo przygotowywać, choć pewnie przemieszanie co godzinę przez trzy godziny na pewno im nie zaszkodzi :)


Ten sposób działa na każdy rodzaj owoców, ja przygotowałam dla Was kilka rodzajów, żebyście je mogli sobie obejrzeć i zastosować moje proporcje, choć to zazwyczaj kwestia własnego gustu. Wypróbowałam też inną technikę przygotowywania sorbetów o której napiszę więcej przy okazji truskawek i banana. Zrobiłam też mały test przerabiania musów na esencjonalne, owocowe lody z użyciem kilku wersji nabiału. Zapraszam więc na listę przepisów i życzę miłej lektury!


Sorbet wiśniowo-malinowy
(na wypełnienie 2-3 foremek do lodów)
  • spora garść wiśni (~100g)
  • kilka malin (~8 sztuk)

Owoce dokładnie umyć, wiśnie wypestkować. Wszystko razem wrzucić do miski i zblendować na gładki mus. Przelać do pojemników i wstawić do zamrażarki na 3-5 godzin, im większy pojemnik, tym dłużej.
Maliny i wiśnie są zwykle na tyle słodkie, że nie potrzebują żadnych wspomagaczy i świetnie radzą sobie same. U mnie w domu wszyscy zachwycili się tym połączenie, jest bardzo orzeźwiające i znakomite w smaku.








Sorbet brzoskwiniowy
(na wypełnienie ~4 foremek do lodów)

  • 2 brzoskwinie

Brzoskwinie są cudownym i bardzo wdzięcznym tematem do sorbetów, można je łączyć niemalże ze wszystkimi owocami, nadają przyjemnej słodkości, ale dają też radę zupełnie samodzielnie, u nas ich wielkimi fanami są wszyscy panowie.
Brzoskwinie trzeba umyć, przekroić na pół i wyjąć pestkę, po czym obrać ze skórki i pokroić w plasterki. Wrzucić do miski albo kielicha blendera i zmielić na gładki mus. Brzoskwinie są zwykle na tyle smaczne, że nie trzeba ich dodatkowo dosładzać i wystarczy mus przelać do pojemników i zmrozić przez 3-5 godzin, im większy pojemnik tym dłużej.








Sorbet kiwi
(na 4 foremki do lodów)
  • 3 kiwi
  • ewentualnie jakiś dosładzacz (syrop daktylowy/klonowy, cukier kokosowy)
Kiwi jest bardzo wdzięcznym owocem, sorbety mają piękny kolor i prezentują się popisowo, a w smaku są bardzo smakowite, choć dużo zależy od tego jaki owoc nam się trafi. Od razu napiszę, że do sorbetów najlepsze będą owoce miękkie i dojrzałe, takie są najsłodsze, ale jeśli trafi nam się twardsza i kwaśniejsza sztuka, zawsze możemy doprawić tak, żeby nam smakował mus.
Kiwi obrać i pokroić w plasterki, zblendować na gładko, jeśli mus jest kwaskowaty, dobrze jest go dosłodzić, ponieważ zmrożony sporo jeszcze traci na słodkości. Przelać do pojemniczków na lody i włożyć do zamrażarki na 3-5 godzin.








Sorbet jagodowy
(na 2-3 formy do lodów)

  • 100g jagód (mogą być pomieszane z borówkami)
  • ewentualnie jakiś dosładzacz (syrop daktylowy/klonowy, cukier kokosowy)

Sorbet jagodowy wyjątkowo bardzo przypadł do gustu mojemu mężowi, ze wszystkich owoców, chyba te pasują mu najbardziej. Smak ma bardzo intensywnie jagodowy, trochę ciężki, ale dla fanów jagód będzie idealny. Dosłodzenie zależy od stopnia kwaśności jagód, które mamy, najlepiej spróbować musu, ale ja bym jednak polecała trochę dosłodzić, zmrożone jagody zyskują bardzo dużo na kwaśności.
Jagody należy przepłukać na sicie i przerzucić do miski bądź kielicha blendera i zmielić na gładki mus, jagody są w tym roku dość suche, więc powinien wyjść naprawdę gęsty. Ja dodałam łyżkę syropu klonowego. Następnie można już przelać mus do foremek i standardowo mrozić 3-5 godzin w zależności od wielkości foremek.








Sorbet truskawkowy
  • 100g mrożonych truskawek
Truskawki były największym eksperymentem. Ponieważ sezon na nie mamy już dawno za sobą, postanowiłam użyć zmrożonych i potraktować je podobnie jak banana. Odczekałam chwilę, aż odrobinkę odtajały, pokroiłam je na małe kawałki i zblendowałam jak zwykle, wyszedł mi oczywiście gotowy sorbet, dokładnie tak samo jak przy bananach :) W dodatku smak miał obłędny i wyglądał pięknie, więc moja wielka rada, jeśli chcecie podawać sorbet w pucharku, a nie na patyku, najlepiej zblendować mrożone owoce, mają genialną konsystencję i są naprawdę pyszne! Owoce blendujemy tuż przed podaniem, jeśli mamy dobry blender można je zmielić od razu po wyjęciu z lodówki, przy nieco słabszym sprzęcie, lepiej dać im chwilę na odtajanie. Truskawki są ponad to tak pyszne i smakowite, że kompletnie niczego poza sobą w sorbecie nie potrzebują.
Standardowo wrzuciłam mrożoną pulpę (która została po tym, jak rzuciła się na nią moja rodzina...) do foremek do lodów i mroziłam przez jeszcze 2 godziny. Sorbet na patyku wyszedł równie pyszny jak ten w salaterce, ale mniej obłędny :)







Sorbet agrestowo-bananowy
(na 2 foremki do lodów)
  • garść agrestu (60g)
  • 1 banan
Agrest odszypułkować, jeśli zostały jakieś niechciane końcówki. Banana obrać i pokroić w plasterki. Wszystko wrzucić do miski i dokładnie zblendować (skórka agrestu jest dość twarda i trzeba się z nią chwilę pomęczyć). Mus przełożyć do foremek i mrozić przez 3-5 godzin.
Sorbet agrestowo-bananowy mnie nie zachwycił, nie był zły, ale kwaśność agrestu i mdławość banana jakoś nie chciały się ze sobą połączyć w fajny smak. Może powinnam była wrzucić więcej agrestu? Mojej rodzicielce to połączenie posmakowało bardzo, więc może to tylko kwestia mojego gustu. Dodatek banana sprawia, że nie potrzebny jest żaden inny dosładzacz, jeśli natomiast chcecie użyć samego agrestu, coś do posłodzenia na pewno się przyda.









Sorbet bananowy
(na ~4 foremki do lodów)
  • 2 banany
Ci, którzy bywają tu częściej zapewne wiedzą już, że moja Tosia jest wielką fanką tego sorbetu i zawsze strasznie się wkurza na początku, kiedy nie może utrzymać w ręku patyczka z całym lodem i potrzebuje pomocy :P Sorbet bananowy jest generalnie idealną bazą dla wielu lodów smakowych, wystarczy zblendować pokrojonego w plasterki i zmrożonego dobrze banana (ok 5h w zamrażarce) po czym dodać do niego ulubione dodatki (masło orzechowe, kawę rozpuszczalną, wanilię, inne owoce, bakalie czy kakao), a wyjdą wyśmienite lody! Banan to naprawdę wdzięczny temat lodowy i gorąco zachęcam Was do wypróbowania lodów na bazie mrożonej pulpy bananowej.
Do lodów na patyku postąpiłam tak, jak przy truskawkach, zblendowałam mrożonego banana i wrzuciłam go do foremek. Mroziłam standardowo 2-3 godziny. Pycha!















Sorbet malinowo-bananowy
(na 2 foremki do lodów)
  •  80g malin
  • 1/2 banana
To połączenie daje wspaniały smak. Maliny zawsze są odrobinę kwaśne i tę kwaskowość świetnie równoważy smak banana. Jak dla mnie rewelacja i polecam!
Maliny trzeba umyć, banana obrać i pokroić w plasterki, wszystko razem zblendować i przełożyć do foremek do lodów. Mrozić 3-5 godzin.








Sorbet z czarnej porzeczki
(na 3-4 foremki do lodów)
  • 100g czarnej porzeczki
  • dosładzacz (syrop daktylowy/klonowy, cukier kokosowy)
Porzeczka to owoc z definicji niezwykle kwaśny, wymaga zatem jakiegoś dosładzacza, bo nawet najwięksi zwolennicy kwaśnych smaków, po spróbowaniu sorbetu z czarnej porzeczki w czystej formie, dostaliby skrętu twarzy jak nic. Ja dosłodziłam syropem klonowym, ale sporo go zeszło, więc Wam radziłabym spróbować czegoś bardziej wydajnego, może cukier kokosowy dałby radę?
Porzeczkę umyć i oczyścić, zblendować na mus i dosłodzić całkiem sporo, najlepiej do smaku. Przelać mus do foremek i mrozić przez 3-5 godzin.









Sorbet z czerwonej porzeczki
(~4 formy do lodów)

  • garść czerwonej porzeczki (100g)
  • dosładzacz (syrop daktylowy/klonowy, cukier kokosowy)
Czarna porzeczka była mocna, ale czerwona to już prawdziwy hardkor kwaśnego smaku. Nie spodziewałam się, że czerwona porzeczka będzie aż tak kwaśna, może po prostu taka mi się trafiła, ale byłam w prawdziwym szoku i nie mogłam zjeść sorbetu do końca, bo wykrzywiało mi twarz na wszystkie strony. Myślę, że tutaj świetnie by się sprawdził dodatek banana, powinien nieco tę intensywność i esencjonalność zrównoważyć i złagodzić.
Porzeczkę oczyścić i wypłukać, zblendować i przelać do foremek. Mrozić 3-5 godzin.











A na koniec mały bonus w postaci lodów na bazie sorbetowych musów. Z każdego musu zrobiłam po dwa sorbety na patyku, a reszta musu została mi w miseczkach, uznałam więc, że idealnym pomysłem będzie dodanie do każdego musu po łyżce bitej śmietany i zamrożenie ich jak zwykłe lody. Musze przyznać, że był to bardzo dobry pomysł, takie sorbetowe lody są absolutnie przepyszne! Wszystkie, nawet te, które mi nie podeszły w formie sorbetowej. Głównie dlatego, że śmietana nieco złagodziła ostrość wszystkich smaków. Co najlepsze, bez mieszania wyszły całkiem miękkie lody, więc śmiało możecie czegoś takiego popróbować. Nie polecam natomiast wlewania do sorbetu czystego mleka, czy nawet mleka skondensowanego niesłodzonego, bo wyjdzie Wam twarda jak kamień bryła, która musi postać pół godziny na blacie w kuchni, żeby stać się w miarę zjadliwą ;)









Lody dołączają do Akcji Lodowej 2015 na blogu Magia w kuchni: