21 marca 2012

47 tygodni - Ciasto marchewkowe


Moją dzisiejszą propozycją w ramach projektu "52 tygodnie", czyli cały rok z deserami, zapraszam Was serdecznie na jedno z lepszych ciast jakie jadłam. Ciasto marchewkowe traktuję jako wyzwanie, ponieważ przepisów na dobre jest mnóstwo, natomiast gdzieś tam kryje się ten jedyny, najlepszy przepis i zamierzam go znaleźć. Jak na razie prezentowany poniżej przepis przebił wszystkie dotąd wypróbowane, choć jak sądzę, da się go jeszcze doszlifować i osiągnąć kolejny, wyższy level marchewkowego wtajemniczenia.
W każdym razie ten przepis jest rewelacyjny i gorąco go polecam, naprawdę wart wypróbowania. Ciasto zniknęło z talerza w ciągu niecałego dnia.


Ciasto marchewkowe
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • pół szklanki syropu daktylowego (szklanka suszonych daktyli zalana wrzątkiem na noc, następnie odsączonych i zblendowanych na gładko)
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/4 łyżeczki zmielonych goździków
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/4 łyżeczki ziela angielskiego
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/3 szklanki oleju rzepakowego lub z orzechów włoskich
  • 2 jajka, roztrzepane
  • 1 szklanka posiekanych orzechów włoskich
  • pół szklanki posiekanego świeżego ananasa
  • 1 szklanka startej na średnich oczkach marchewki

Ciasto wyjdzie najlepsze, jeśli wszystkie składniki będą w temperaturze pokojowej. Na wstępie w jednej misce wymieszać wszystkie suche składniki, w drugiej zmiksować jajka z olejem i daktylami. Połączyć zawartość obydwu misek, po czym dodać marchewkę, orzechy i ananasy, dokładnie wymieszać. Piekarnik rozgrzać do 175 C, przełożyć ciasto do formy (20cm średnicy) wysmarowanej tłuszczem i obsypanej bułką tartą. Piec 45 minut do suchego patyczka. Wystudzić na kratce.

Serowy krem

  • 1/2 l śmietany kremówki
  • 300g mascarpone
  • 1/2 szkl. syropu klonowego
  • łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka ekstraktu lub pasty z wanilii
Śmietanę ubić na sztywno, pod koniec wlać syrop z sokiem z cytryny i miksować, aż się połączą. Na koniec dodać mascarpone i delikatnie wymieszać łyżką albo miotełką.
Połową kremu serowego przełożyć rozkrojone ciasto, drugą połowę wyłożyć na wierzch. Udekorować orzechami i ewentualnie posypać kakaem.
Smacznego!





12 marca 2012

48 tygodni - Bezy


Specjalnie na urodziny mojej mamy postanowiłam zabrać się za bezy. Do tej pory robiłam je trzy razy, z czego dwa wyszły nawet smacznie, tym razem jednak byłam twarda i zastosowałam się absolutnie do wszystkich zaleceń, namęczyłam się, głowa mnie rozbolała od jednostajnego dźwięku miksera, ale bezy wyszły rewelacyjne! Bardzo gorąco polecam spróbować się w tej trudnej sztuce pieczenia/suszenia bez. Po raz drugi przepis zaczerpnęłam z bloga Moniki Na Grabinie.


Bezy
  •  4 białka
  • 100g drobnego cukru
  • 120g cukru pudru

Białka ubić na sztywną pianę, musi być naprawdę mocno ubita. Następnie dodawać po trochu drobny cukier, wciąż miksując, po dodaniu całości drobnego cukru miksować nieustannie przez 10 minut. Jest to bardzo ważne, żeby bezy po wyciśnięciu na blachę zupełnie się nie rozpłynęły. Po dziesięciu minutach miksowania dodać po trochu cukier puder i mieszać jeszcze przez 2-3 minuty. Przełożyć masę bezową do rękawa albo szprycy i wyciskać na blachę cienko posmarowanej tłuszczem. Powinny wyjść około dwie blachy bezików. Piekarnik rozgrzać do 110 C i piec, a w zasadzie bardziej suszyć, przez godzinę.
Smacznego!




07 marca 2012

49 tygodni - ciasto jogurtowe



Wystąpił pierwszy mały poślizg, mam nadzieję że ostatni, ale techniczne problemy czasem ciężko przeskoczyć. Moje polegały głównie na tym, że mąż wyjechał do Stanów i zostawił mnie samą z pieskiem, zabierając aparat. W związku z wizytą pieska u weterynarza mogłam do rodziców pojechać dopiero w poniedziałek i zanim się spostrzegłam mamy już środę :] Na szczęścia mój tata jest w posiadaniu wspaniałej lustrzanki, którą próbuję ogarnąć, dziś zobaczycie moje pierwsze próby. A moja kolejna propozycja w ramach projektu "52 tygodnie" to wspaniałe ciasto jogurtowe. Wiele prób musiałam przejść zanim udało się je upiec tak, jak chciałam. Według mnie i mojej rodziny jest idealne, aromatyczne, słodziutkie, wilgotne i mięciutkie. Bardzo gorąco polecam, szczególnie teraz, kiedy wiosna puka nieśmiało do naszych drzwi.
Przepis znalazłam na rewelacyjnym i bardzo ciepłym blogu Moniki, Na Grabinie. Zgodnie z jej instrukcją, najlepiej użyć kubeczka jogurtu o pojemności 220g, potem umyć kubeczek i użyć go do odmierzania pozostałych składników.

Ciasto jogurtowe

  • 3 kubki mąki pszennej
  • 1 kubek cukru (według mnie jest to ilość zupełnie wystarczająca)
  • 2 łyżki cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 1 kubek jogurtu naturalnego
  • 3 jajka
  • 1 kubek oleju
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

Mąkę przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia, następnie powoli, stopniowo dodać kolejne składniki. Tego ciasta nie wolno mieszać mikserem! Obroty, nawet te najwolniejsze, są znacznie za szybkie i ciasto po upieczeniu często okazuje się zakalcem. W związku z tym kolejne składniki najlepiej wmieszać w mąkę łyżką. Nie musi być też super gładkie, mieszamy tylko do połączenia się wszystkich składników. Następnie przelać gotowe ciasto do formy, najlepiej tortownicy o średnicy 25-25cm, wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą. Na wierzch można ułożyć owoce, ale nie jest to konieczne. Ja użyłam brzoskwiń i na specjalne zamówienie taty, na części ciasta położyłam pokrojonego ananasa.
Piec w 180 C przez ~30 minut, a w zasadzie do suchego patyczka, bo mnie pieczenie zajęło aż 40 minut i dopiero wtedy nabrało kolorów i patyczek był całkiem suchutki. Po wystudzeniu można też posypać cukrem pudrem, moim zdaniem byłoby jednak wtedy za słodkie.
Smacznego!