12 kwietnia 2016

Bakłażanowy kotlecik

Stało sie, udało mi się znaleźć przepis z bakłażanem, który nam wszystkim smakuje (4/4 osoby w domu to naprawdę ciężki wynik, bakłażan jak do tej pory dostał max 2/4). Może dlatego, że smakuje co nieco jak placek ziemniaczany.
A może dlatego, że dzieci robiły go prawie same, a mąż był bardzo głodny.. no nie wiem, w każdym razie na pewno zagości w domu na dłużej, bo też robi się go podobnie jak mielone :)

Sceptykom powiem tak: nie czuć goryczki bakłażana, nie jedzie trawą, można podawać go jako mielonego (z ziemniaczkami, surówką lub po prostu na kanapce) lub jako placka ziemniaczanego (z sosem np. pomidorowym czy pieczarkowym).



Kotleciki bakłażanowe
  • bakłażan
  • 2-3 plasterki sera żółtego
  • pół szklanki mąki
  • jajko
  • 2 łyżki bazyli suchej lub kilka listków świeżej
  • szczypta papryki ostrej i słodkiej
  • sól, pieprz
  • szczypta cukru (opcjonalnie, chodzi o to żeby na pewno pozbyć się goryczy bakłażana, ale dobre wypłukanie powinno wystarczyć) 
  • bułka tarta do obtoczenia
  • olej do smażenia
Najpierw bakłażan - kroimy go w kostkę (razem ze skórką).
Żeby nie był gorzkawy dodajemy soli, odstawiamy na 10-15 minut a następnie przepłukujemy i wyciskamy z niego ostatnie soki. Podsmażamy na patelni. Ręcznikiem papierowym odsączamy i mieszamy w misce z pozostałymi składnikami. Proponuję użyć mieszacza ostatecznego to jest blendera.
Obtaczamy w bułce tartej i podsmażamy na patelni (lub gotujemy z sosem jak pulpety, jak kto woli).

Proste, prawda? Idealnie danie do zrobienia obiadu z dziećmi - wrzuć wszystko do michy, dodaj tonę miłości, zrób kulki i voila. Lubię takie przepisy.



Uwaga, przepis jest zmodyfikowaną wersją wyglądających na super smaczne kotleciki z kotlet.tv, którego nie dane mi było nigdy spróbować ze względu na dostepność składników (czerstwa bagietka? musiałabym ją kupić specjalnie i schować w szafce ;)), ale pewnie też warto spróbować. Dajcie znać jak wyszło!

10 stycznia 2016

Bo urodzinowy nie musi być tort

Kiedy zbliżają się urodziny, szczególnie maluchów, zaczyna się wielki boom - jak zrobić wspaniały TORT dla solenizanta? Ja także się naszukałam, bo jak zwykłe, chciałam zrobić coś wyjątkowego. W zasadzie doszłam do wniosku, że sam tort to jedno a jego wygląd to drugie, więc czy tort musi być tortem żeby dobrze wyglądał?
Poszperałam trochę w Internetach z ciekawości i okazuje się, że nie ma jednoznacznej teorii skąd się ów tort wziął, ale że słodycze ze świeczkami piekli już Grecy i Egipcjanie, dla bogów oczywiście. Wtykali tam świeczki i wierzyli, że dym zaniesie prośby do bogów. Germanie także piekli ciasta na... Święto Bożego Narodzenia - dla Dzieciątka Jezus, przy czym trzeba tutaj dodać, że nie zawsze to były torty takie jakie znamy teraz, przypominały raczej zwykłe ciasta, niektórzy używają stwierdzenia "bread-like product". Dopiero z czasem pojawiły się pierwsze Geburtstagorten i Kinderfesty. I tak oto tradycja z bogów przeniosła się cichcem na człowieka. Teorii pewnie jest jeszcze kilka, ale ja myślę, że po prostu każda okazja jest dobra, żeby zjeść coś pysznego bez wyrzutów sumienia.

No ale do rzeczy. 
Z synem upiekliśmy tort. Można by rzec, że wróciliśmy do korzeni.
Albo że po prostu jesteśmy leniwi.
Mniejsza o to.
Upiekliśmy tort.
Wzięliśmy ciuchciową foremkę, posypaliśmy karobem miejsce kół w formie i upiekliśmy biszkopt. Biszkopt nie przekładany niczym, a tym bardziej niczym skomplikowanym. Ot. biszkopt. Jego zadaniem było ślicznie wyglądać. Dołożyliśmy dioramę ze słonecznika, migdałów, kandyzowanych ananasów oraz leśnego mchu.  

Efekt?

  

 3letni solenizant nie posiadał się z radości i każdemu opowiadał o ciuchciotorcie. Efekt został wzmocniony przez prezent urodzinowy, który była.. a jakże! ciuchcia!


Efekt? Rodzice mieli wolne od podarowania prezentu do 23 kiedy to szanowny solenizant przytulił się i stwierdził, że on chyba jednak dzisiaj pójdzie spać.

No ale nie zapominajmy o upieczonym już leśnym mchu i gościach. Co prawda świeczki były, Artemis zadowolona, ale coś dobrego by zjedli. Dla gości upiekliśmy sernik z jagodami i przełożyliśmy ciasto kremem i owocami. Niestety nie udało mi się uchwycić zdjęcia na stole, bo zostało mi już tylko to...


Także tego - goście syci i solenizant cały uhahany. Czy nie o to nam właśnie chodziło?

Netografia i ciekawe linki:
http://hankeringforhistory.com/the-history-of-the-birthday-cake/
https://en.wikipedia.org/wiki/Birthday_cake
https://broadyesl.wordpress.com/2012/07/15/german-birthday-traditions/
https://prezi.com/zpfyctngy6ja/how-germany-celebrates-birthays/

04 stycznia 2016

Puchaty sernik


Witajcie w ten piękny, słoneczny i mroźny wieczór. Nastał zatem rok 2016, czas wrócić na bloga, a taki powrót musi być  z przytupem. Mam więc dla Was wyjątkowy przepis na znakomity i bardzo puszysty sernik! Przyznam się Wam, że jestem raczej antytalenciem sernikowym i to dla mnie bardzo bolesna sprawa, bo uwielbiam sernik. Ale w te Święta dostałam genialny przepis! Przepis, który jeśli wyszedł tak cudownie mnie, musi wyjść każdemu.



Puchaty sernik
  • 1 szkl. mąki
  • 2 łyżki cukru kokosowego lub syropu klonowego/daktylowego
  • 3 żółtka
  • 100g masła
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 kg sera
  • 1 szkl. cukru kokosowego
  • 6 jajek
  • 4 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 3/4 szkl. oleju
  • 2,5 szkl. mleka
Mąkę, cukier kokosowy i proszek do pieczenia posiekać razem z masłem. Dodać żółtka i ekstrakt z wanilii, po czym zagnieść gładkie ciasto. Schować do lodówki na minimum 30 minut (można też całkowicie zamrozić, po rozmrożeniu można od razu rozwałkować).
Ser utrzeć z żółtkami i mąką ziemniaczaną na gładką masę. Olej wlać powoli cienką strużką i cały czas ucierać. Następnie trzepaczkami ubić wszystkie białka (6 z masy serowej + 3, które zostały ze spodu), jak piana będzie już sztywna, wsypać partiami cukier. Do masy serowej dodawać na przemian pianę z białek i mleko, cały czas miksując trzepaczkami (dzięki temu masa będzie cudownie puszysta) - efekt końcowy daje nam dość mocno rzadką masę.
Ciasto rozwałkować pomiędzy dwoma kawałkami folii spożywczej, zerwać wierzchnią i przerzucić ciasto do foremki wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą tak, żeby druga warstwa folii spożywczej była na wierzchu. Wstawić do lodówki na 5-10 minut. Po wyjęciu zerwać drugą warstwę folii, rozgnieść ciasto tak, żeby równomiernie przykryło całe dno, może też trochę wystawać na boki.
Masę serową wylać na ciasto i piec 50 minut w 150 stopniach - wstawić do nagrzanego piekarnika (jeśli przez ten czas się nie zezłoci na wierzchu, można jeszcze dopiec 10 minut. Po wyłączeniu piekarnika, zostawić sernik za zamkniętymi drzwiczkami jeszcze przez godzinę, uchylić i trzymać w piecyku jeszcze godzinę. Po tym czasie można go wyjąć - zawsze trochę opada, ale absolutnie niczego mu to nie ujmuje.

PS. Można też do masy serowej wkroić drobno pokrojoną brzoskwinię.
Smacznego!