20 lipca 2015

Pieczony naleśnik - David Eyre's Pancake


Jeszcze zanim uda mi się stworzyć post sorbetowy, uraczę Was czymś równie pysznym, śniadaniowym, lekkim i wakacyjnym. Pieczony naleśnik, tak nietuzinkowo, bo zwykle naleśniki się smaży na patelni i tyle, ten natomiast jest naprawdę niezwykły. W smaku przypomina nieco połączenie gofrów i ciasta karpatkowego, z wyglądu idealnie udaje to drugie, można więc zachwycić swoją połówkę albo potomka, serwując takie cudo na śniadanie. Ja piekłam je swego czasu dość często, jako lżejszą alternatywę (używałam TEGO przepisu - sam blog Filozofia Smaku bardzo gorąco Wam polecam, szczególnie tym, którzy rozmyślają o tworzeniu bento do pracy), potem po urodzeniu Tosi trochę o nich zapomniałam, aż przypomniała mi o nich niesamowita Irmina z bloga Gotuję komuś (przepis TUTAJ). Jak można się dowiedzieć chociażby z Wikipedii, istnieje kilka nazw i kilka źródeł pieczonego naleśnika. Jedną z najbardziej znanych jest David Eyre's pancake, który zaprezentuję Wam poniżej, który swoja inspirację i początek miał w wywodzącym się z Pensylwanii naleśniku Dutch baby. Mniej znane, ale równie pyszne są fińskie naleśniki alandzkie na bazie kaszy manny bądź płatków ryżowych, a także pochodzące z tego samego kraju Pannukakku już bardziej przypominające klasyczne naleśniki, ale znacznie grubsze. Szwedzi chyba pozazdrościli Finom, ponieważ też mają swoją wersję o typowo szwedzkiej, strasznie długiej i skomplikowanej nazwie Blåbärspannkaka (po ludzku naleśnik z borówkami). Wypróbuję wszystkie te przepisy i na pewno pokażę Wam na blogu, ci którzy zaglądają tu od dłuższego czasu, na pewno już się przekonali jak wielką miłośniczką naleśników jestem. Nie przepuszczę zatem tak kuszącym przepisom ;)
Pieczony naleśnik to świetna, lekka alternatywna dla tradycyjnych naleśników i spokojnie można je podawać maluszkom już od drugiego miesiąca rozszerzania diety.



David Eyre's Pancake
  • 2 jajka
  • 0,5 szkl. mąki pszennej (mniej więcej dwie mocno kopiaste łyżki)
  • 0,5 szkl. mleka
  • łyżka masła/masła klarowanego
  • świeże owoce bądź dżemy bez cukru
  • jogurt naturalny
Piekarnik rozgrzewamy do 210 stopni. Jajka wybijamy do miski, wsypujemy mąkę i mieszamy miotełką bądź mikserem, na koniec dodajemy mleko i mieszamy aż wszystko się ładnie połączy. Ciasto będzie rzadziutkie, jak na tradycyjne naleśniki, przelewamy je do formy żaroodpornej, najlepiej ceramicznej, ale radę da nawet zwykła forma na ciasto. Piec 20 minut, gdzieś w połowie pieczenia naleśnik zacznie się zmieniać w pasmo górskie Karpat, wygląda to pięknie i robi wrażenie. Piekłam te naleśniki z potrójnej porcji na dużej blasze, wyszły naprawdę fajnie, więc z powodzeniem można tego przepisu użyć do pieczenia lżejszej wersji Karpatki.
Podawać ze świeżymi owocami i jogurtem naturalnym bądź z dżemami domowej roboty albo kupnymi 100% owoców.
Smacznego!











2 komentarze:

  1. dziękuję :) będę tu zaglądać, szczególnie do zakładki śniadania, bo ciągle szukam inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za przypomnienie o tym fantastycznym naleśniku! I zapraszam oczywiście :D

      Usuń