Ostatnie dni miesiąca włoskiego powinny obfitować w rozmaitości kulinarne absolutnie typowe dla tego regionu Europy. Stwierdzam jednak, że to dość trudne, ponieważ Polacy podobnie jak Włosi równie mocno są rozkochani w kluskach wszelkiej maści i rodzajów. Niemalże każdy przepis, który wypróbowuje zawiera w sobie jakąś kluskę, czy to makaronową, czy bardziej rozciapcianą na samej mące i wodzie. I tak włoskie ravioli to według mnie nic innego, jak nasze pierogi, a moja dzisiejsza propozycja niewątpliwie ma wiele wspólnego z naszymi kopytkami. W zasadzie można nawet powiedzieć, że baza na ciasto jest mocno zbieżna z knedlami, jak z resztą większość klusek z ziemniaczanym puree. Tak więc dziś będzie bardziej swojsko, choć mój dodatek do gnocchi, bardzo włoski sos, na pewno zapachnie każdemu południem.
Gnocchi po włosku jest to liczba mnoga od słowa gnocco, czyli dosłownie "grudka", wydaje mi się, że jest to nazwa równie trafna co urocza, dlatego też lubię ją najbardziej. Istnieje jednak kilka innych teorii odnośnie nazwy, takich jak ta, że gnocchi pochodzi od słowa nocchio, czyli po prostu sęk. Wyżej pisałam, że gnocchi to południowy kuzyn naszych kopytek i jest w tym wiele racji, choć istnieją też oczywiście różnice, jak z kwadratem i prostokątem. Główna różnica polega na tym, że gnocchi można przyrządzić także z puree z warzywa innego niż ziemniak. Zatem bardzo popularne są gnocchi z buraków czy szpinaku z dodatkiem serka ricotta, nazywane w Toskanii strozzapreti. Ponad to Włosi zamiast przaśnej okrasy, dodają do klusek rozmaite sosy, od bolońskiego (który wybrałam) poprzez pesto, aż po funghi.
Oryginalny przepis według podań pochodzi z Bliskiego Wschodu, a pierwsze wzmianki na jego temat we Włoszech pojawiły się już w XIV wieku. Później zrobiły ogromną furorę w całej Europie, aż w końcu na początku XX wieku, wraz z włoskimi imigrantami, wypłynęły za ocean. W Ameryce Południowej zostały wchłonięte przez tamtejszą kuchnię, jako potrawa tania i szybka w przygotowaniu. Spodobała się tubylcom tak bardzo, że 29-go dnia każdego miesiąca wyznaczono Dia de Ñoquis (Dzień Gnocchi), jako że był to ostatni dzień przed wypłatami i wiele rodzin nie miało już co włożyć do garnka. Toteż bardzo tanie gnocchi było dla nich wybawieniem. Dodatkowo ludzie wierzyli, że umieszczając monetę pod talerzem z gnocchi sprowadzą na dom dobrobyt.
Gnocchi z sosem bolońskim
- 500g ziemniaków
- 100g mąki pszennej
- 1 jajko
- 0,5 łyżeczki soli
- 1 puszka pomidorów (bądź też 3 świeże pomidory)
- 200g zmielonego mięsa wieprzowego
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 100g oliwek (ja niestety ich nie dodałam, a to błąd!)
- sól, pieprz, bazylia, zioła prowansalskie, papryka ostra i słodka
- 100g startego sera (gouda lub parmezan)
Ziemniaki ugotować w lekko osolonej wodzie, po czym wystudzić i rozgnieść na puree. W tym czasie podsmażyć mięso na patelni i dodać do lekko gotujących się pomidorów, na tym samym tłuszczu podsmażyć cebulę i również dodać ją do sosu. Przyprawić do smaku, wcisnąć czosnek i ewentualnie dorzucić oliwki, po czym zostawić na delikatnym ogniu, niech się dusi pod przykryciem. Do wystudzonych ziemniaków dać pozostałe składniki na ciasto i zagnieść. Powinno być lekko lepkie, ale o obsypaniu blatu i rąk mąką, nie powinno się już kleić. Podzielić na dwie części i z każdej uformować niezbyt gruby wałeczek. Odkrawać po kawałku, z którego można uformować kuleczkę i lekko rozgnieść widelcem, żeby uzyskać charakterystyczny dla gnocchi paskowy wzorek. Można też zostawić je w takiej formie, jak kopytka. Wrzucać na gotującą się, osoloną wodę, od razu po wrzuceniu ostatniego zamieszać, odczekać aż wszystkie wypłyną na powierzchnię i gotować jeszcze ~2 minut. Wyjmować łyżką cedzakową na talerzyk, polać sosem bolońskim i posypać startym, żółtym serem.
Smacznego!
Lubię te zienmniaczne "grudki":)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis - nie wiedzialam o tej monecie! A gnocchi bardzo lubie i gdybym nalezala do tych szczesliwcow, ktorzy moga jesc do woli i nie tyc, pewnie jadlabym zdecydowanie czesciej :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam gnocchi. Ale chętnie spróbuję w najbliższym czasie. Myślę, że Twój przepis posmakuje moim domownikom;)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, nam smakował bardzo bardzo. Szczególnie z dodatkiem sosu bolońskiego :D Choć myślę, że na słodko z bułeczką z masełkiem i cukrem, byłyby równie smaczne :]
OdpowiedzUsuńCo do monety to natrafiłam na tę informację całkiem przypadkiem, ale też mnie zaciekawiła, w sumie zastanawiam się ile jeszcze takich przesądów towarzyszy rozmaitym potrawom :]
TO TAK JAK POLSKIE KOPYTKA TYLKO ZE JESZCZE WIDELEC POTRZEBNY :)
OdpowiedzUsuń