Kochani, sezon na śliwki w pełni, teraz są najsłodsze i najpyszniejsze! Na dniach zabieram się z mamą za robienie konfitur śliwkowych i czeko-śliwki, na które przepisy na pewno dla Was wrzucę, ponieważ do ich zrobienia nie używamy w ogóle cukru. Dzisiaj natomiast, chciałam Was zachęcić do ugotowania w weekend knedli, takich pysznych, jesiennych i niedzielnych. Najlepiej zrobić je całą rodziną, niech tata gotuje wodę i wrzuca gotowe kuliki, mama niech zrobi ciasto i razem z potomkami niech kula knedle. Dzieci uwielbiają zabawę w gotowanie, a ciasto knedlowe idealnie nadaje się do ugniatania, międlenia i przeciskania przez palce. Rodzinne spędzanie czasu i sensoryczna zabawa, czegóż chcieć więcej :)
Knedle ze śliwkami
- 1kg ziemniaków
- ~330g mąki pszennej
- jajko
- 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej (tylko do młodych ziemniaków)
- ~30 średnich śliwek
- cynamon + ew. cukier kokosowy
- śmietana 18%
- syrop klonowy (jeśli ktoś lubi słodsze)
Ziemniaki obrać i ugotować
(gotować mnie więcej 30 minut). Przecedzić, rozgnieść widelcem albo
przecedzić przez praskę i odstawić do przestygnięcia. Kiedy będą już
zupełnie chłodne, uklepać je w dużej płaskiej misce i podzielić masę na
trzy części, jedną część wyjąć łyżką i odłożyć na bok, jej miejsce
wypełnić mąką (to taki stary, dobry sposób, dlatego moja mama zawsze ma
problem z podaniem mi proporcji, na razie udało mi się na własnym
poletku wymierzyć, że potrzeba mniej więcej 1/3 kilograma mąki na
kilogram ziemniaków). Dodać jajko i ewentualnie mąkę ziemniaczaną (tylko
przy młodych ziemniakach, ponieważ mają mniej skrobi niż późniejsze,
jesienne ziemniaki i potrzebują odrobiny pomocy), zagnieść ciasto. I
tutaj czeka przed nami największe wyzwanie i to, co powoduje, że każda
kucharka przygotowuje inne knedle, ponieważ jeśli ciasto ma zbyt luźną
konsystencję, trzeba dodać jeszcze trochę mąki pszennej. Co to jednak
znaczy, zbyt luźna konsystencja? Jak to sprawdzić? Ja mogę wam tylko
podpowiedzieć, że ciasto powinno przypominać w dotyku ciastolinę, musi
być luźniejsze od plasteliny i nieco bardziej puchate. Ciężko to
wytłumaczyć i niestety każdy musi wypróbować przepis na własnej skórze i
nauczyć się jaka powinna być odpowiednia konsystencja.
Wyrobione
ciasto chowamy pod miską na oprószonej mąką stolnicy, odkrawamy po
kawałeczku i formujemy z każdego grubszy wałeczek, który trzeba pociąć
na kawałki długości mniej więcej pięciu centymetrów. Nie muszą być
równe, nie muszą być idealne, jeśli macie duże truskawki, kawałki ciasta
powinny być większe, jeśli małe, odpowiednio mniejsze. Każdy kawałek
rozgniatamy w palcach na okrągły plasterek, posypujemy odrobiną
cynamonu, wkładamy śliwkę, można posypać jeszcze z wierzchu
cynamonem z cukrem kokosowym, i otulamy ją ciastem, zamykając jak w sakiewce. Górę sakiewki
mocno sklejamy, żeby w czasie gotowania się nie rozeszła. Każdego
knedla dobrze jest też przeturlać kilka razy w dłoniach, żeby ładnie się
wyrównał i wygładził.
Wrzucamy
na gotującą się, leciutko osoloną wodę, mieszamy delikatnie łyżką i
czekamy aż knedle wypłyną. Od wypłynięcia, knedle ze śliwkami powinny
się gotować mniej więcej 4-5 minut (większe trochę dłużej), na małym
ogniu, woda powinna tylko delikatnie bulgotać. Wyjmujemy łyżką cedzakową
i możemy podawać. Pyszne są same w sobie, ale u nas w domu króluje
wersja ze śmietaną z cukrem. Jako, że jednak postanowiliśmy odstawić
rafinowany cukier, podaliśmy knedle ze śmietaną wymieszaną z syropem
klonowym. Są równie pyszne jak te z mojego dzieciństwa!
Uwielbiam. A dawno ich nie robiłam :-)
OdpowiedzUsuńPrzypominam zatem i zachęcam ^_^
Usuńpychotka, muszę w najbliższym czasie wypróbować :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
Usuńuwielbiam, ale nie mogę się zabrać
OdpowiedzUsuńOooo, a to czemu? D; To może jakaś dobra dusza by zrobiła? No bo nie zjeść knedli ze śliwkami choć raz w sezonie, choć dwóch-trzech sztuk, to zbrodnia!
UsuńCo prawda jesteśmy po obiedzie, ale na widok knedli zgłodniałyśmy od razu :)
OdpowiedzUsuńMam z knedlami podobnie :P
Usuń