Lubię takie dni, kiedy po zjedzeniu pysznego obiadu, którym pochwalę Wam się następnym razem, stwierdzam, że miło by było, gdybyśmy mieli jakiś deser, taki niezbyt słodki i w sam raz na lato. I wtedy M. patrzy na mnie w ten specjalny sposób, kiedy wiem, że mamy ochotę na to samo, szybko wyskoczyć do sklepu żeby kupić to, czego brakuje i upiec jakieś ciasto. Dziś padło na francuski szybki specjał, Clafoutis. Zestawienie jest jak dla mnie idealne, kwaśne wiśnie z podprażonymi migdałami i cukrem pudrem na wierzchu. Mmm, po prostu niebo w gębie! Generalnie Clafoutis to zapiekany deser, którego ciasto przypomina nieco ciasto naleśnikowe, którym zalewa się owoce. Nazwa pochodzi od słowa 'clafir', czyli wypełniać, co w przypadku tego ciasta dotyczy owoców, które wypełniają je po brzegi. We Francji słynie z niego Limousin, gdzie piecze się go tylko przez kilka tygodni w roku, ponieważ głównym składnikiem są słodkie, ciemne wiśnie, w dodatku niewydrylowane, co ponoć nadaje deserowi niepowtarzalnego smaku. Można też nakłuć wiśnie i nasączyć je mocnym alkoholem, np, rumem. Istnieje też jedno niepisane prawo odnoszące się do Clafoutis, po wyjęciu z piekarnika zawsze opada i nie da się temu zapobiec, ale myślę, że nie czyni mu to zbytniej krzywdy. Podaje się je na ciepło, oprószone lekko cukrem pudrem.
Można też troszkę poszaleć i przygotować je w nieco innej wersji, na przykład z malinami, jagodami, morelami czy winogronami, a nawet z pomidorkami koktajlowymi, kiełbasą czy żółtym serem, ale to już nie na słodko, tylko w wersji wytrawnej, która też ma swoich zwolenników.
Ja proponuje dziś Wam wersję klasyczną na słodko, w dodatku urozmaiconą o migdały na wierzchu, Bon Appétit!
Clafoutis z wiśniami
- 500g wiśni
- 100g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 50g płatków migdałowych
- 3 jajka
- 3 łyżki syropu daktylowego/klonowego lub cukru kokosowego
- 200ml śmietany
- 100ml mleka
- szczypta soli
Wiśnie umyć, wydrylować i przełożyć do żaroodpornego naczynia, wysmarowanego masłem. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i solą, dodać cukier i przemieszać, po czym wbić jajka i wymieszać trzepaczką na gładką masę, dodać mleko kiedy będzie już bardzo gęste i rozmieszać, na koniec wlać śmietanę. Ciasto powinno konsystencją przypominać ciasto naleśnikowe. Zalać masą owoce w naczyniu żaroodpornym, wierzch posypać płatkami migdałowymi. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 C i piec przez ~40 minut. Po wyjęciu i lekkim wystudzeniu (ja zostawiłam jeszcze chwilę w piekarniku, ale oczywiście i tak opadło :) posypać cukrem pudrem.
Smacznego!
Jak ja lubie clafoutis... Na poczatku myslalam, ze cos z nim jest nie tak, bo takie to papkowate, luzne jakies, niedopieczone jakby. Ale w tym caly urok!
OdpowiedzUsuńSi, smakuje rewelacyjnie, a konsystencja też mnie zastanawiała, przy czym mieliśmy tak wielką ochotę na ciasto, że się tym kompletnie nie przejeliśmy :Db
OdpowiedzUsuńjest cudne.
OdpowiedzUsuń