Impreza urodzinowa jest tym, co tygryski lubią najbardziej. Krewni i znajomi królika zjeżdżają ze wszystkich stron świata, by Cię mocno przytulić, życzyć „Wszystkiego Najlepszego” i spędzić razem cudny wieczór przy rumie z colą i cytrynką, ciachach, słonych zakąskach i pysznych grzankach z serem i prażonymi orzechami.
A przed Wami niezbyt długi fragment jednej z najwspanialszych książeczek jakie czytałam w życiu, Kubusia Puchatka. Fragment opowiada oczywiście o urodzinach, urodzinach Kłapouchego, osiołkowego pesymisty. Fragment opowiada o tym jak niewiele trzeba, żeby sprawić komuś wielką radość, wystarczy odrobinka dobrej woli i pomysł :] A na koniec prościutki przepis na pierwszy hit mojego urodzinowego przyjątka, pyszne pralinki Bounty.
- Dzień dobry, Kłapouszku! - powiedział.
A Kłapouchy na to:
- Dzień dobry, mały Prosiaczku! Jeśli ten dzień godzi się nazwać dniem dobrym. O czym wątpię - dodał.
- Ale mniejsza o to.
- Moje najlepsze życzenia w dniu twoich urodzin - powiedział Prosiaczek i podszedł bliżej.
Kłapouchy przestał patrzeć na swoje odbicie w wodzie, odwrócił się i spojrzał na Prosiaczka.
- Powtórz to jeszcze raz - powiedział.
- Moje najlep...
- Poczekaj chwilkę.
I chwiejąc się na trzech nogach, zaczął bardzo powoli podnosić swą czwartą nogę do ucha.
- Udało mi się zrobić to wczoraj - wyjaśnił Prosiaczkowi, gdy wywrócił się po raz trzeci - i przyszło mi to z łatwością, a w ten sposób mogę lepiej słyszeć... Więc coś ty takiego powiedział? - I przyłożywszy kopyto do ucha, nastawił je, by lepiej usłyszeć Prosiaczka.
- Moje najlepsze życzenia w dniu dzisiejszym - powtórzył Prosiaczek.
- Masz na myśli mnie?
- Oczywiście, mój Kłapousiu!
- Moje urodziny?
- Tak.
- Że ja mam prawdziwe urodziny?
- Tak, Kłapousiu, i właśnie przyniosłem ci prezent. Kłapouch odjął prawe kopyto od prawego ucha, okręcił się dokoła siebie samego i z wielkim trudem przyłożył lewe kopyto do lewego ucha.
- Muszę to usłyszeć drugim uchem - powiedział. - A teraz powtórz jeszcze raz to, coś powiedział.
- Prezent - rzekł Prosiaczek bardzo głośno.
- Masz wciąż mnie na myśli?
- Tak.
- Wciąż jeszcze moje urodziny?
- Ależ tak, Kłapouszku!
- Moje, przeze mnie obchodzone dziś, prawdziwe urodziny?
- Tak, i właśnie przyniosłem ci balonik.
- Balonik? - zapytał Kłapouchy. - Powiedziałeś: balonik? Wielki, kolorowy przedmiot, który fruwa w powietrzu? Szaleństwo, śpiew i taniec? Hopsasa?!
- Tak. Ale - niestety - bardzo mi przykro, Kłapouszku, bo kiedy biegłem tutaj, żeby ci go przynieść, upadłem.
- Ajaj! Co za nieszczęście! Pewnie biegłeś za szybko. Czyś się aby nie potłukł, mały Prosiaczku?
- Nie... Tylko balonik... Ach, Kłapouszku, ja go pękłem! Zapadła długa chwila milczenia.
- Mój balonik? - zapytał wreszcie Kłapouchy.
Prosiaczek skinął łebkiem.
- Mój urodzinowy balonik?
- Tak, Kłapousiu - odparł Prosiaczek z lekka pociągając nosem. - Proszę. I składam ci przy tym najserdeczniejsze życzenia. - I wręczył Kłapouchemu kawałek mokrej szmatki.
- Czy to to? - zapytał Kłapouchy trochę zdziwiony. Prosiaczek znów skinął łebkiem.
- Balonik?
- Tak.
- Dziękuję ci, Prosiaczku - powiedział Kłapouchy. - Nie gniewaj się, że cię o to pytam - ciągnął - ale jaki miał kolor ten balonik, kiedy jeszcze był balonikiem?
- Czerwony.
- Tak sobie właśnie myślałem... Czerwony... - mruczał do siebie. - Mój ulubiony kolor... A jaki był duży?
- Prawie taki jak ja.
- Tak sobie właśnie myślałem. Prawie tak duży jak Prosiaczek - powiedział smutno sam do siebie. - Mój ulubiony wymiar. Tak, tak.
Prosiaczek poczuł się strasznie nieszczęśliwy i sam nie wiedział, co powiedzieć, a wreszcie pomyślał sobie, że to i tak nie zda się na nic. Wtem usłyszał czyjeś wołanie z drugiej strony strumienia. Był to głos Puchatka.
- Przyjmij ode mnie najlepsze życzenia, Kłapouniu! - wołał Puchatek, który zapomniał, że to już dziś raz powiedział.
- Dziękuję ci, Puchatku, już mi je dziś składałeś - odpowiedział Kłapouchy ponuro.
- Przynoszę ci skromny upominek - powiedział Puchatek z przejęciem.
- Już dziś jeden dostałem - rzekł Kłapouchy.
Puchatek przebrnął wpław strumień i podszedł do Kłapouchego. Prosiaczek siedział trochę z boku i, ująwszy głowę w obydwie łapki, cichutko siąkał nosem.
- Jest to Praktyczna Baryłeczka - mówił Puchatek. - Proszę. A na niej jest napisane: "Z serdecznym Powinszowaniem Urodzin od szczerze ci oddanego przyjaciela Puchatka". To jest właśnie napisane. A baryłeczka służy do przechowywania różnych różności. Proszę. Gdy Kłapouchy obejrzał baryłeczkę, był bardzo wzruszony.
- Ach! - powiedział. - Myślę, że mój Balonik zmieści się akurat w tej Baryłeczce.
- O, nie, Kłapouszku - rzekł Puchatek. - Baloniki są o wiele za duże, żeby mieściły się w baryłeczkach.
Baloniki trzyma się na sznurku.
- Ale nie mój - powiedział dumnie Kłapouchy. - Spójrz, Prosiaczku! I gdy Prosiaczek ze smutną miną rozglądał się dookoła, Kłapouchy wziął balonik w zęby i ostrożnie włożył go do baryłeczki. Potem znów wyjął go z baryłeczki i znów położył na ziemi. A potem jeszcze raz go podniósł i jeszcze raz włożył ostrożnie z powrotem.
- Ależ tak! - rzekł Puchatek. - Wchodzi doskonale.
- Nieprawda? - powiedział Kłapouchy. - Wchodzi i wychodzi doskonale.
- Bardzo się cieszę - rzekł Puchatek uszczęśliwiony- że podarowałem ci Praktyczną Baryłeczkę, w której można przechowywać Różne Różności.
- Bardzo się cieszę - powiedział Prosiaczek uszczęśliwiony - że podarowałem ci coś, co można włożyć do Praktycznej Baryłeczki.
Lecz Kłapouchy nie słuchał. Wkładał balonik i wyjmował go z powrotem, szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu.
- A czy ja mu nic nie dałem na urodziny? - zapytał Krzyś smutnym głosem.
- Oczywiście że dałeś - odparłem. - Czy już nic nie pamiętasz? Dałeś mu małe - małe...
- Pudełko z farbami do malowania rozmaitych rzeczy.
- A widzisz...
- A dlaczego nie dałem mu tego z rana?
- Bo musiałeś przygotować podwieczorek dla solenizanta. Był na tym podwieczorku torcik z kremem i trzema świeczkami, z wypisanym na wierzchu różowym lukrem imieniem i...
- Ach, prawda, przypominam sobie - powiedział Krzyś.
Pralinki Bounty
- 200g wiórków kokosowych
- 100 ml kremówki (śmietanka 30%)
- 70g cukru pudru
- 70g masła
- 200g gorzkiej lub mlecznej czekolady
Wiórki kokosowe wymieszać z przesianym przez sitko cukrem pudrem. W rondelku podgrzać delikatnie śmietankę kremówkę i rozpuścić w niej masło. Nieco przestudzoną mieszaninę wlać do wiórków i cukru, dokładnie wymieszać aż wszystkie składniki połączą się w jednolitą masę. Wstawić na ~30 minut do lodówki.
Z tak przygotowanej masy formować kuleczki wielkości orzecha włoskiego, bądź nawet nieco mniejsze, chyba że ktoś lubi wersję batonikową, wtedy można spokojnie uformować wałeczek. Kulając nadzienie należy pamiętać, żeby robić to delikatnie, ponieważ masa jest na tyle sypka, że łatwo się przy formowaniu rozpada. Jeśli natomiast za mocno klei się do rąk, można co jakiś czas zamoczyć dłonie w wodzie.
Kuleczki ulokować w lodówce na 2-3 godziny bądź na 25 minut w zamrażarce, zależy jak bardzo zależy nam na czasie. Kiedy nadzienie się chłodzi rozpuścić w kąpieli wodnej czekoladę. Na koniec nadzienie należy „obtoczyć” w czekoladzie. Ja nadziewałam każdą kokosową kuleczkę z osobna na wykałaczkę, dokładnie oblewałam czekoladą i układałam na papierze. Czasem tworzyła się zbyt duża jak dla mnie czekoladowa podstawka, ale to tylko kwestia wprawy jak mniemam.
Kuleczki pozostawić do zastygnięcia, najlepiej wstawić do lodówki na całą noc, wtedy na pewno czekolada ładnie nam zastygnie i kuleczki do niczego się nie przykleją. Dla niecierpliwych pozostaje jeszcze opcja z zamrażarką, oczywiście :]
Smacznego!
Fantastyczne! Uwielbiam domowe czekoladki i pralinki :)
OdpowiedzUsuńOd dawna zbieram sę do tych pralinek i zebrać się nie mogę, a wyglądają wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńBardzo gorąco je polecam, są przepyszne i naprawdę smakują jak Bounty :D Warto się przekonać, a na pocieszenie powiem, że sama miałam przepis od ponad roku i dopiero teraz miałam okazję, żeby je zrobić :]
OdpowiedzUsuńJa się przekonałam, że zrobienie pralinek i czekoladek jest nieskomplikowane i baaaardzo przyjemne, więc mniej więcej od roku nie zdarzyło mi się żadnej kupić :]
Kolejna grudniowa solenizantka? Nie wierzę, zawsze myślałam że jesteśmy w mniejszości a tu spotykam już kolejną osobę :-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe pralinki, nie dziwię się że były hitem imprezy!
mój ukochany smak kokosa - zapisuję
OdpowiedzUsuńsliczne:) i juz siegam po kilka tych pychotek:)
OdpowiedzUsuńoch uwielbiam je!!! Są rewelacyjne Jak ktoś lubi kokos to sie w nich zachocha...
OdpowiedzUsuńUwielbiam bounty! Koniecznie muszę wypróbować ten przepis!
OdpowiedzUsuńWitam, już kilka razy robiłem ale dzisiaj zrobiłem mały eksperyment, w środek kuleczek wsadziłem wiśnie z syropu (muszą być dobrze osuszone) i reszta bez zmian. A i ja używam najtańszej czekolady z Reala a dokładnie to TIP i według mnie jest najlepsza i jeszcze jedno kuleczki proponuje dobrze zamrozić tak z jeden dzień w zamrażalniku, wtedy czekolada szybko krzepnie i nie spływa i nie robią sie takie duże stopki.
OdpowiedzUsuńMam 12 lat,lubię gotować, a ten przepis jest banalnie prosty :)
OdpowiedzUsuńMam 12 lat,lubię gotować, a ten przepis jest banalnie prosty :)
OdpowiedzUsuń