Dziś mam dla Was propozycję obiadową, która wśród moich znajomych zrobiła furorę. Być może niektórzy, którym przyszło bywać w Krakowie i przy okazji wstąpić do restauracji Gruzińskie Chaczapuri, próbowali już tego specjału. Przy czym chciałam zaznaczyć, że choć dotąd bardzo lubiłam wstępować tam na obiad, to jednak odkąd wypróbowałam przepis w domu, zdecydowanie bardziej smakuje mi wersja mniej "bułowata", po prostu własnoręczna i domowa. Obawiam się, że stając się bardziej samodzielną w kuchni, powolutku eliminuję kolejne pozycje z listy ulubionych knajpek obiadowych. W sumie jakoś bardzo mnie to nie martwi. W końcu wyjście na obiad na miasto stanie się w moim domu czystym burżujstwem i nastąpi tylko w razie braku czasu na przyrządzenie czegoś pysznego, bądź jeśli się nad sobą zanadto rozczulę i postanowię się troszkę porozpieszczać.
W każdym razie proponuję Wam na obiad gruzińskie chaczapuri imeruli, czyli placuszek zapiekany z mięciutką masą serowo-ziemniaczaną (istnieje także wersja chaczapuri adżaruli, w którym występuje jeszcze na wierzchu jajko sadzone). Jest to jedno z tradycyjnych dań kuchni kaukaskiej, nazywane też gruzińską pizzą. Farsze można wcisnąć do środka różne, w zależności od tego jaki serek mamy pod ręką, czy też jakie szczególne upodobania kulinarne mamy. Ja zdecydowałam się na farsz serowo-ziemniaczany, ponieważ troszkę przypomina w smaku przepyszne ruskie pierogi.
Chaczapuri imeruli
Ciasto:
2 szkl. mąki
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
3/4 szkl. kefiru bądź jogurtu
Farsz:
150g ziemniaków
200g sera feta
200g sera mozzarella bądź cheddar
Wymieszać mąkę, sól i cukier (można dodać 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia). Dodać kefir i zagnieść miękkie, gładkie ciasto, które nie lepi się do rąk (a przynajmniej nie za bardzo), przykryć ściereczą i odstawić na ~30 minut. W tym czasie ugotowane ziemniaki rozgnieść na purée, dodać starty ser i bardzo dokładnie wymieszać.
Gotowe ciasto podzielić na 6 części i uformować z każdej kuleczkę. Kulki rozwałkować na cieniutkie placuszki, po środku natomiast umieszczać kopiasto łyżkę farszu. Następnie brzegi placuszka złożyć jak kopertę i leciutko rozwałkować, żeby się skleiły.
Kłaść na dobrze rozgrzanej patelni bez tłuszczu, zmniejszyć ogień na średni, przykryć pokrywką i piec ~3 minuty z każdej strony. Gotowe można podać z samym masełkiem na wierzchu i sosem tzatziki. Je jednak podałam moim gościom wersję "wypasioną" z gyrosem z kurczaka, startym żółtym serkiem i sosem czosnkowym. Ostatecznie najbardziej posmakowało mi zestawienie chaczapuri z odrobiną kurczaka polaną sosem.
Smacznego!
Gruzinska kuchnia jest boska: prosta, pozywna i smaczna. No i te wina... Cud-miod!
OdpowiedzUsuńMoja przeogromna miłość! Miałam raz przyjemność wstąpić w Krakowie do Chaczapuri i zostałam wręcz oczarowana smakiem tej potrawy, znajdującej się w nazwie knajpki. Wybrałam wersję "z adżapsandałem" i to był zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Tej, którą prezentujesz, spróbuję z równą ciekawością. :)
OdpowiedzUsuńo tej porze tak po oczach takimi pysznościami!? uwielbiam takie potrawy i sama byłam również w Chaczapuri w KRK xD
OdpowiedzUsuń