Specjalnie na majówkę mam dla was coś naprawdę prościutkiego i szybkiego, a przy tym naprawdę pyszny to łakoć. Pischinger to bardzo popularne w Krakowie wafelki, reszta kraju nazywa je andrutami :D Ja natomiast po kilku latach mieszkania w Krakowie mam tylko jedno skojarzenie, kiedy widzę tak przygotowane wafle, właśnie typowo krakowskie. Zgodnie z aktualną wiedzą, pomysłodawcą pierwszego torcika Pischinger był dziewiętnastowieczny, wiedeński cukiernik Oskar Pischinger. Po dziś dzień przygotowuje się go na terenie całej Galicji, stąd też może ta nazwa zagościła w małopolsce wypierając bardziej polskiego andruta.
My przygotowaliśmy wafelki specjalnie na majówkę (niemalże całą rodziną), w dodatku wersję nieco zdrowszą niż tradycyjna i bardziej wilgotną. Do przełożenia wafli użyłam goszczącej już na Przepyszniku daktylowej nutelli, żebyście jednak mieli wszystko w jednym miejscu, powtórzę cały przepis.
Uwielbiam słodycze, które można jeść niemalże bezkarnie!
Pischinger kakaowo-daktylowy
- 100g daktyli
- 1/4 szkl. mleka roślinnego bądź krowiego
- 2 łyżki karobu bądź 3 płaskie łyżki kakao
- 0,5 szkl. nerkowców bądź orzechów laskowych
- opakowanie wafli
Daktyle
wydrylować, zalać wrzątkiem i zostawić na noc. Rano odsączyć i zmiksować w
całości, wlać mleko, wsypać karob/kakao. Nerkowce bądź
orzechy laskowe zmielić w młynku do kawy na mąkę, bądź jeśli
ktoś lubi nagryźć od czasu do czasu kawałek orzecha, można
zmielić nieco grubiej. Dorzucić orzechy do reszty składników i
wszystko dokładnie zmieszać na krem, którym następnie można od razu przełożyć wafle, układając jeden na drugim. Po wyczerpaniu całego kremu pokroić Pischingera w prostokąty lub trójkąty dowolnej wielkości.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz