18 stycznia 2015

Pierwsze "dania"


Repertuar mojej małej Truskawki powoli się poszerzał, poniżej tabelka, którą stworzyłam na nasze potrzeby, żeby ułatwić sobie obserwację jej smaków oraz ewentualnych reakcji alergicznych (pierwszy tydzień):

SIERPIEŃ
Dni
Propozycja
Co wybrała
25
marchewka + brokuł + seler + fasolka szparagowa
marchewka + seler (absolutni faworyci :)
26
marchewka + brokuł + seler + angielka
Nadal ta sama kombinacja, brokuł powolutku zaczyna próbować. Skórka z angielki – absolutny hicior.
27
marchew + seler + kalafior
Dwie pierwsze jak zawsze, kalafior po pierwszej próbie zdziwienie :)
28
brokuł + seler + marchewka
Seler i marchewka na plus.
29
makaron penne + seler + marchewka
Makaron nie podszedł za bardzo, reszta mniamuśna.
30
marchewka + pietruszka + seler
Wszystko przepyszne :)
31
ziemniak + kurczak + ogórek
Ogórek absolutnym hitem jest! Ale i kurczaczek spoko. Natomiast ziemniakiem nadal gardzi :)

Jak widać na początku królowały warzywa, owoce pojawiły się dopiero w następnym miesiącu razem ze zbożami. Przepisy na warzywa dla takiego malutkiego człowieka nie są specjalnie skomplikowane, toteż osobnego wpisu specjalnie dla nich nie ma sensu tworzyć. Ot, wystarczy pokroić warzywa w słupki/różyczki i ugotować na parze. Na początku używałam zwykłego garnka, metalowego sitka i pokrywki, później dokupiłam garnek do gotowania na parze, ale nie jest on jakoś wyjątkowo konieczny, przy czym bardzo ułatwia życie. Warzywa gotują się bardzo różnie, marchewka, seler i pietruszka potrzebują ok. 25-30 minut, żeby się ugotować do miękkości (przypominam, dla niemowlaka pierwsze warzywa powinny dać się rozgnieść językiem o podniebienie), brokułowi i kalafiorowi wystarczy tylko 20 minut, a burak potrzebuje niebotycznie dużo czasu, bo gotuje się bez mała godzinę, żeby był w miarę miękki, a i tak nie da się rozgnieść o podniebienie, więc to warzywo dla odważnych (można ewentualnie ugotować w skórce, a potem zetrzeć na tarce, w tej formie znikał z tosinej tacki w kilka minut).

 
Dzisiaj jednak chciałabym pokazać wam jedno z pierwszych dań Truskawki na słodko, to taka opcja bardziej śniadaniowo-kolacjowa bądź deserowa, bardzo prosta, co w pierwszych tygodniach jest ogromnym plusem. Jej głównym składnikiem jest królowa kasz, czyli kasza jaglana. W sumie nie znałam jej przed urodzeniem się Tosi (czemu, nie mam pojęcia O.o ), ale jest to moja absolutna miłość od pierwszego posmakowania i na pewno podzielę się z wami przepisem na moje ukochane kulki jaglano-chałwowe! Dzisiaj jednak podstawy, bo ugotowanie kaszy jaglanej wymaga pewnych zabiegów, żeby jej smak był dokładnie taki jak powinien. Na początek troszkę teorii.
Kasza jaglana, przyrządzona z łuskanego ziarna prosa, gościła na polskich stołach od wieków, to jedna z najstarszych i najzdrowszych znanych u nas kasz. Jej głównym składnikiem jest skrobia (stanowiąca ok. 65% zawartości jagły), będąca wyśmienitym źródłem energii. Kasza jaglana jest delikatniejsza od jęczmiennej i pszennej, a przy tym nie zawiera glutenu, więc jest doskonałym składnikiem diety małych dzieci oraz osób chorych na celiakię bądź na diecie bezglutenowej. Jako jedyna spośród kasz jest zasadotwórcza, co okazuje się być nieocenione, gdy w diecie dominują produkty kwasotwórcze takie jak mięso, nabiał czy pieczywo. Pomaga to w profilaktyce wielu chorób (np. nowotworowych), a także wspomaga ich leczenie (np. kandydoza). Popularne jest też stwierdzenie, że jaglanka „odśluzowuje”, co znaczy tyle, że oczyszcza organizm w czasie przeziębienia, przy katarze i mokrym kaszlu wspomaga proces pozbywania się nadmiaru śluzu. Moja mama lubi mówić, że ta kasza wyścieła żołądek i jelita jak kołderka, to dzięki dużej zawartości witamin z grupy B, które wzmacniają pracę układu pokarmowego. Jest bogata w substancje mineralne: żelazo, fosfor, wapń, lecytynę oraz krzemionkę, składnik bardzo rzadki w pożywieniu, który wzmacnia włosy i paznokcie oraz poprawia wygląd skóry.


Kaszy tej powinni się jednak wystrzegać ci, którzy mają problemy z tarczycą, zawiera bowiem w sobie związki zaburzające metabolizm jodu - goitrogeny. Raz na jakiś czas jednak także im powinna bardziej pomóc niż zaszkodzić :)
Za punkt honoru propagatorzy zdrowego żywienia powinni obrać sobie dziś nadanie kaszy jaglanej rozgłosu, by na powrót zagościła w polskich domach, szczególnie że ma bardzo uniwersalne zastosowanie i nadaje się zarówno jako składnik śniadań jak i obiadów, koktajli czy deserów
.

Kasza jaglana z musem jabłkowym

  • 0,5 szklanki kaszy jaglanej
  • 1 ¼ szklanki wrzątku
  • 1 jabłko
Kaszę prażymy na suchej patelni, na maleńkim ogniu. Z początku będzie pachnieć jak pszenica, ale podczas prażenia zapach się zmieni i zacznie bardziej przypominać orzechy. Gdy to nastąpi przerzucamy kaszę na sitko, płuczemy najpierw wrzątkiem, później zimną wodą (wszystko po to, żeby pozbyć się nieprzyjemnej goryczki), po czym wrzucamy do rondelka, zalewamy wrzątkiem i po jednorazowym przemieszaniu, gotujemy 20 minut pod przykryciem na małym ogniu. Nie podnosimy pokrywki ani nie mieszamy. Po tym czasie kasza powinna być miękka i sypka, jeśli nadal jest twarda można ją w tym samym garnku i pod przykryciem wstawić do piecyka na kolejne 20 minut, żeby „doszła”.
I teraz istnieje kilka opcji, można ją po prostu wymieszać z dżemem dobrej jakości i już. A można też jeszcze ciepłą zblendować na gładko i odstawić do przestygnięcia. Po tym czasie powinna dobrze stężeć i dać się pokroić w kosteczki. Druga opcja jest znacznie wygodniejsza dla początkujących dzieci, które nie potrafią jeszcze posługiwać się łyżeczką, a np. brzydzą się dotykać lepkiego jedzenia (takie okazy też się zdarzają).
W tym konkretnym przepisie kostki położyłam po prostu na tacce krzesełka i polałam musem jabłkowym. Do musu potrzebne jest tylko obrane i pokrojone w plasterki albo starte na tarce jabłko, które z odrobiną wody wrzucamy do garnuszka i gotujemy pod przykryciem aż się zupełnie rozpadnie i nieco ściemnieje. Pod koniec odkrywamy garnuszek, pozwalając w ten sposób odparować nadmiarowi wody.
Z czasem można do tego dania dosypać suszone owoce: śliwki, rodzynki, żurawinę, morele i posypać cynamonem. Dla dorosłych i starszych dzieci można też dosłodzić miodem.

Smacznego!



Bibliografia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz