Na cześć mojego znajomego z Hiszpanii, który we wtorek opowiadał mi o Święcie Ognia, które co roku w marcu odbywa się w Walencji, postanowiłam przygotować coś z jego kraju, w dodatku coś wyjątkowo ognisssstego! Nieco niżej przepis na chili con carne, a teraz kilka słów na temat samego święta.
Hiszpanie nazywają to święto Fiesta de Las Fallas i jest niejako zwieńczeniem karnawału. Rodowód ma raczej pogański, z resztą tak samo jak nasze polskie topienie Marzanny. Głównym elementem tego święta i tym, co mnie najbardziej zafascynowało, są rzeźby wykonywane pod okiem artystów, z drewna, wosku, czy nawet kartonów. Tworzą się w ten sposób barwne i zachwycające korowody przepięknie udekorowanych platform, które w ostatnim dniu święta płoną żywym ogniem. Chciałabym kiedyś móc obejrzeć sobie ulice Walencji w tym czasie, pozwolić by oczy łzawiły od feeri barw i wzorów, by w nosie kręciło od dymu, by policzki zaczerwieniły się od gorąca bijącego od tysiąca rzeźb... Cóż, może kiedyś.
Chili con carne
- 500g zmielonej wieprzowiny
- 2 cebule
- 4 ząbki czosnku
- 1 puszka kukurydzy
- 2 puszki czerwonej fasoli
- 2 puszki pomidorów bez skóry lub 1 kg świeżych
- 2 papryczki chili
- przyprawy: sól, pieprz, pieprz cayenne, papryka słodka i ostra, jeśli ktoś wszedł w posiadanie, może być także aromatyczna garam masala
Cebulkę posiekać i podsmażyć na oliwie z oliwek, następnie przerzucić do garnka i na tej samej patelni podsmażyć mięso. Następnie dodać sprasowany czosnek oraz wszystkie pozostałe składniki, przy czym zawartość drugiej puszki czerwonej fasoli rozgnieść na papkę, żeby zagęściła sos. Pomidory można przecisnąć przez sitko, jeśli ktoś nie przepada za pestkami/szypułkami. Papryczki chili należy przed dodaniem posiekać na drobno i dodać z pestkami jeśli lubimy na ostro, bądź bez, jeśli ostrość potrawy nam nie służy. Ustawić delikatny ogień i dusić w ten sposób przez ~1 godzinę. W zasadzie im dłużej, tym lepiej przyprawy wgryzą się w sos.
Podawać z ryżem, tortillą, nachos, a nawet samo z chlebem, tak też jest bardzo smaczne, sycące i dobrze przeczyszcza zatoki ;)
Smacznego!
Lubię i to bardzo:)) Smakowicie wygląda!:)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Ci zyczę!
uwielbiam chili con carne, Twoje wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńhttp://niebieskapistacja.blox.pl/html
Widziałam już jedno chilli dziś. Zaczynam mieć na nie ochotę.
OdpowiedzUsuńRobię chilli con crane i uwielbiam. Nigdy nie podawałam z ryżem, zawsze raczej pieczywo. Spróbuję i na Twój sposób!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga szukając chili con carne, jutro będę robić, już od dawna za mną to chodziło. Przyjemnie się spaceruje po Twoim blogu, zapraszam do mnie i pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńwww.slodkiislony.blogspot.com
Bardzo mi miło, że chili con carne Cię zwabiło... Nie czuję, że rymuję :D
OdpowiedzUsuń