W weekend razem z M. wybraliśmy się na przedświąteczne zakupy, tak wiem, bardzo wcześnie, ale oboje lubimy mieć dużo czasu na podjęcie decyzji. Zakupiliśmy prezenty niemalże dla wszystkich, a niektórych to nawet przyszłym obdarowanym zazdroszczę. Po powrocie natomiast, kiedy zmarznięci, cali w białych płatkach, ale przeszczęśliwi wparowaliśmy do domu, czekały już na nas przepyszne bułeczki maślane, bardzo popularne we Francji. Do nich zaserwowałam gorącą kawę z pianką, mmm, pycha!
Brioche
- 20g świeżych drożdży
- 100ml ciepłego mleka
- 375g mąki tortowej
- 50g cukru pudru
- 2 łyżeczki soli (ja wsypałam jedną)
- 3 jajka + 1 roztrzepane
Drożdże skruszyć, zasypać łyżeczką cukru pudru, po czym dodać mleko i dosypać 2 łyżki mąki. Odstawić do wyrośnięcia. Mąkę zmieszać z cukrem pudrem i solą, dodać wyrośnięty rozczyn i zacząć miksować. Wbić po koleji 3 jajka i miksować przez 5 minut. Dodać miękkie masełko i miksować kolejne 5 minut. Ciasto przełożyć do lekko wysmarowanej olejem, plastikowej miski i wstawić do lodówki na całą noc.
Dużą keksówkę wysmarować olejem, ciasto pokroić nożem na 12 części, uformować z nich zgrabne kuleczki i układać tuż obok siebie w formie. Odstawić do wyrożnięcia na 3h. Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Wyrośnięte ciasto posmarować roztrzepanym jajkiem i wstawić do piekarnika. Piec 30 minut na złoty kolor, jeśli zrumieni się wcześniej, na wierzchu położyć folię aluminiową i piec dalej. Studzić 10 minut w formie, po czym wyjać na metalową kratkę.
Smacznego!