Są takie dni, jak dziś, kiedy człowiek budzi się rano, patrzy przez okno i czuje w kościach nadchodzące święta. Śnieg sypał jak szalony przez całą noc, oblepił szare, bezlistne drzewa zamieniając je w lukrowe cudeńka, zabielił ulice, chodniki, dachy i parapety. Uwielbiam śnieżną zimę, niezbyt zimną, za to puszystą i mięciutką jak pierzynka.
W weekend razem z M. wybraliśmy się na przedświąteczne zakupy, tak wiem, bardzo wcześnie, ale oboje lubimy mieć dużo czasu na podjęcie decyzji. Zakupiliśmy prezenty niemalże dla wszystkich, a niektórych to nawet przyszłym obdarowanym zazdroszczę. Po powrocie natomiast, kiedy zmarznięci, cali w białych płatkach, ale przeszczęśliwi wparowaliśmy do domu, czekały już na nas przepyszne bułeczki maślane, bardzo popularne we Francji. Do nich zaserwowałam gorącą kawę z pianką, mmm, pycha!
Brioche
- 20g świeżych drożdży
- 100ml ciepłego mleka
- 375g mąki tortowej
- 50g cukru pudru
- 2 łyżeczki soli (ja wsypałam jedną)
- 3 jajka + 1 roztrzepane
Drożdże skruszyć, zasypać łyżeczką cukru pudru, po czym dodać mleko i dosypać 2 łyżki mąki. Odstawić do wyrośnięcia. Mąkę zmieszać z cukrem pudrem i solą, dodać wyrośnięty rozczyn i zacząć miksować. Wbić po koleji 3 jajka i miksować przez 5 minut. Dodać miękkie masełko i miksować kolejne 5 minut. Ciasto przełożyć do lekko wysmarowanej olejem, plastikowej miski i wstawić do lodówki na całą noc.
Dużą keksówkę wysmarować olejem, ciasto pokroić nożem na 12 części, uformować z nich zgrabne kuleczki i układać tuż obok siebie w formie. Odstawić do wyrożnięcia na 3h. Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Wyrośnięte ciasto posmarować roztrzepanym jajkiem i wstawić do piekarnika. Piec 30 minut na złoty kolor, jeśli zrumieni się wcześniej, na wierzchu położyć folię aluminiową i piec dalej. Studzić 10 minut w formie, po czym wyjać na metalową kratkę.
Smacznego!
ale cudna:) taka puchata i mieciutka, chetnie bym zjadla kawaleczek:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam brioche, najlepiej taka jeszcze ciepla, zapojana mlekiem. Nagle nabralam ochoty na taka pyszna, delikatna bule :)
OdpowiedzUsuńPiękna brioche! Zdjęcia bardzo optymistycznie kolorowe.Takie w sam raz na tę monotonną biel.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pięknie wyrosła:)) Uwielbiam brioszki!
OdpowiedzUsuńBułeczka jest przepyszna, mój M. oszalał prawie na jej punkcie i następnego dnia od zrobienia pierwszej, musiałam zaraz upiec drugą :D Jakoś tak same wyrastają, bez specjalnych zabiegów. Ale muszę przyznać, że nabieram wprawy w pieczeniu drożdżowych ciast :]
OdpowiedzUsuńpiękna bułeczka. w sam raz na rozgrzanie zimnego dnia.
OdpowiedzUsuńidealna na śniadanko :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://przykubkukawy.blox.pl
Uroczyscie w imieniu jednoosobowej komisji kulinarno - konsumenckiej wreczam ci zloty medal za tego briocha. Piekny - a probowalas briocha z lodami - np. waniliowymi albo straciatella?
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję... wzruszyłam się. Chciałam podziękować mamie, tacie, Akademii...
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to nie próbowałam z lodami, alo choć to bardzo ciekawy i kuszący pomysł (smakowity przede wszystkim), chyba wypróbuję dopiero na wiosnę :D