12 listopada 2011

Rogale świętomarcińskie



Idealny sobotni poranek, gdy wstajesz ze świadomością, że niczego nie musisz, nic cię nie goni, ani nie popędza, słońce też niedawno wstało i jest tak przyjemnie leniwie. W kuchni czekają wczoraj upieczone rogaliki, wystarczy tylko na chwilę włączyć młynek do kawy i nastawić kawiarkę, w czasie gdy kawa się parzy, chwila na pomizianie szczurka i wypuszczenie go z klatki na resztę dnia. Kawa przyjemnie bulgocze, rogalik ląduje na talerzyku, a odpalony przed chwilą komputer posłusznie wyświetla ulubiony serial. Małż jeszcze smacznie śpi, więc by go nie budzić zakładam słuchawki na uszy i otulona kocem, z kawą w ręku i rogalikiem w zębach, zaczynam idealny sobotni poranek. Czasem szkoda, że nie może tak być codziennie, ale z drugiej strony nie byłby wtedy tak niezwykły, prawda?
Kiedy małż ospale wygląda z sypialnej norki, szybko nastawiam drugą kawę, bo inaczej będzie marudny, jak każdy informatyk bez porannej kawy. Jeszcze pół godziny błogiego lenistwa i sprawne ogarnięcie się, by wyjść na spacer, po zakupy na Plac Imbramowski. Powietrze jest rześkie i mroźne, po trawnikach widzę, że nad ranem był już pierwszy przymrozek, ciepło jest tylko w słońcu, ale jest to jedno z przyjemniejszych ciepełek jakie znam. Uwielbiam spotkania ze sprzedawcami na targu, bywamy tam od roku, więc z częścią zdążyliśmy się już zaznajomić. Na straganie z warzywami, który obsługuje stadko dziewcząt, mamy już naszą własną, która zawsze dodaje do naszych zakupów cytrynkę. Pani na stoisku z jajkami, dokładnie wie ile i które jajka kupujemy, więc wystarczy powiedzieć słynne „To, co zwykle”. Pani od miodu czaruje nas opowieściami o pasiekach, a dziewczyna na stoisku z owocami twierdzi jak zawsze, że jej pszczoły są tresowane i klientów nie gryzą. Ten spacer to nasz cotygodniowy rytuał, kiedy wyjeżdżamy na weekend, bardzo mi tego brakuje. Zastanawiam się czy po przeprowadzce za dwa lata, znajdę takie miejsce jak to...
A dziś postanowiłam dołączyć do sporego grona dziewcząt i chłopców, którzy na ten specjalny dzień – w tym roku jeszcze niezwyklejszy – 11.11.11r. przygotowali rogale świętomarcińskie. Co prawda w moim wykonaniu są haniebnie zmodyfikowane, ale przyrzekam, że w przyszłym roku się poprawię! Zorientowałam się nieco za późno i nie dałam rady znaleźć białego maku, spróbuję jeszcze na Starym Kleparzu, gdzie ponoć można go kupić. Dumna natomiast jestem z tego, że sama przygotowałam masę marcepanową, choć oczywiście nie obeszło się bez błędu w sztuce, następnym razem na pewno wyjdzie tak jak powinna, wiem gdzie tkwił błąd.


Rogale świętomarcińskie

  • 1 szkl ciepłego mleka
  • 1 łyżka suchych drożdży
  • 1 jajko
  • 0,5 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 3,5 szkl. mąki
  • 3 łyżki cukru
  • szczypta soli
  • 225g miękkiego masła

Ciasto dobrze jest zacząć robić dzień wcześniej, pod wieczór, żeby miało czas dobrze się schłodzić przez całą noc.
Mleko lekko podgrzać, żeby było ciepłe, wrzucić do niego drożdże i wymieszać, żeby się dobrze rozpuściły. Dodać jajko i wanilię, wymieszać. Mąkę, cukier i sól wymieszać razem w dużej misce, dodać 2 łyżki masła i rozetrzeć w palcach jak kruszonkę. Wlać rozczyn mieszając łyżką, przełożyć na stolnicę i zagnieść, aż będzie gładkie. Nie powinno to trwać zbyt długo, tylko do momentu, aż wszystkie składniki się połączą. Uformować w prostokąt, owinąć w folię i schłodzić przez 1 h w lodówce. Zimne masło obłożyć folią spożywczą z góry i z dołu, po czym rozwałkować na płasko. Schłodzone ciasto rozwałkować na prostokąt 30x15cm i ułożyć na nim rozwałkowane masło, po czym złożyć jak papier do koperty, najpierw złożyć od dołu w 1/3 długości ciasta, potem z góry. Skleić brzegi i jeszcze raz rozwałkować, na nieco mniejszy prostokąt i złożyć tak, jak poprzednio. Owinąć folią spożywczą i włożyć do lodówki na 45 minut. Proces wałkowania i składania powtórzyć jeszcze 3 razy, chłodząc ciasto między wałkowaniami przez 30 minut. Po ostatnim rozwałkowaniu i złożeniu, zawinąć ciasto nieco dokładniej w folię i włożyć do lodówki na minimum 5h, a najlepiej na całą noc.
Wyjąć z lodówki na 20 minut przed robieniem rogalików.


Nadzienie

  • 300g białego maku
  • 100g masy marcepanowej
  • ¾ szkl. cukru pudru (ja nie dodawałam, gdyż nadzienie wydawało mi się samo w sobie wystarczająco słodkie)
  • 100g orzechów włoskich
  • 100g zblanszowanych migdałów
  • 2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 2 łyżki gęstej śmietany
  • 3 biszkopty lady fingers
  • 1 roztrzepane jajko z 1 łyżką mleka do posmarowania rogalików
  • lukier
  • posiekane migdały na posypkę


Mak i orzechy sparzyć gorącą wodą, po 15 minutach odcedzić, mak można dodatkowo lekko wycisnąć. Zmielić dwukrotnie w maszynce. Masę marcepanową rozetrzeć delikatnie, dodać zmielony mak i bakalie, dosypać rozkruszone na drobno biszkopty i posiekaną skórkę pomarańczową. Dobrze wymieszać, dodać śmietanę. Masa nie powinna być zbyt płynna, ani zbyt twarda, jej konsystencję reguluje się poprzez stopniowe dozowanie śmietany.
Ciasto na rogaliki rozwałkować na prostokąt 65x34cm i przeciąć wzdłuż, każdy z dwóch pasków pokroić na 12 trójkątów. Na każdym trójkącie rozsmarować nadzienie, zostawiając mały margines po bokach. Można naciąć ok. 1cm podstawę trójkąta, żeby ładniej się zwijał. Zwinąć w kierunku wierzchołka i lekko zawinąć „wąsy” rogalika. Ułożyć wszystkie na stolnicy, przykryć ściereczką i zostawić na 1,5h, do podwojenia objętości.
Piekarnik rozgrzać do 180 C, wyrośnięte rogaliki delikatnie przenieść na wyłożoną papierem blachę, posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem i piec przez 20 minut, aż się zezłocą. Wyjąć na kratkę i jeszcze ciepłe polać lukrem (ja korzystałam z tego przepisu), posypać posiekanymi migdałami.
Smacznego!

5 komentarzy:

  1. Toczko, chylę czoła przed takimi rogalami! Wyglądają bosko i na pewno tak smakują. Piękna u Ciebie jesienna szata na blogu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa :D Chciałabym, żeby w przyszłym roku rogaliki były jeszcze lepsze, z białym makiem, jak oryginały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem z Poznania, ale ostatnio natrafiłam na strone rogalemarcinskie.pl gdzie mozna je zamówic, pycha.... a 11 listopada tuz tuz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety osobiście nie mam czasu pieć w domu, za co mąż mnie goni:( rogaliki wyglądają przeprzysznie, czy nie wiecie w jakiej piekarni dostane najbardziej zbliżone do domowych?

    OdpowiedzUsuń
  5. ja co roku kupuje u Piskorskich i naprawdę nigdy mnie nie zawiedli:)

    OdpowiedzUsuń