Cytat z łódzkiego baru mlecznego:
- Kto zamawiał ruskie?
Głos z sali:
- Nikt, sami przyszli!
Tak jak z sałatką grecką i rybą po grecku, nikt nie wie czemu pierogi ruskie nazywane są w ten sposób, skoro z Rosją nic wspólnego nie mają. Nie zmienia to jednak faktu, że są pyszne, choć musiałam do nich dorosnąć (więc może jednak mąż ma słuszność, że i Tosia do pierogów dorośnie?). Moja propozycja jest jednak nieco odmienna od standardowej, mam nadzieję, że wam się spodoba i posmakuje.
Pierogi ruskie
- 250g mozzarelli
- 250g fety
- 2 duże ziamniaki
- 1kg mąki
- ~600ml letniej wody
- 1 jajko
- 100g roztopionego masła
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Ziemniaki obrać i ugotować. Po lekkim przestudzeniu rozgnieść je widelcem, zetrzeć do nich mozzarellę na małych oczkach tarki i dodać pokrojoną w kostkę fetę. Dognieść jeszcze wszystko widelcem i wymieszać na w miarę gładką masę.
Mąkę przesiać i dodać pozostałe składniki, zagnieść ciasto. Powinno mieć
konsystencję plasteliny, stąd też proporcje wody podałam mniej więcej,
wszystko zależności od tego jak glutenowa będzie mąka. Dlatego wodę
dobrze dolewać stopniowo, zaczynając od wlania 400ml. Ciasto lubi z
wierzchu wysychać, dlatego polecam w czasie lepienia pierogów włożyć je
pod miskę.
Odkrawać po kawałku (mniej więcej 1/5 na raz), rozwałkować rękami na
grubszy wałek i pokroić go w prostokąty długości ~7cm. Prostokąciki
rozgnieść w dłoni na cienki placuszek, na środek każdego wyłożyć łyżkę
farszu. Złożyć na pół i skleić brzeg, można też zrobić palcami falbanki,
żeby się lepiej trzymało, albo jak ja kiedyś w dzieciństwie, zrobić
karbowanie widelcem :)
Wrzucić na gotującą się, lekko osoloną wodę, przemieszać delikatnie
łyżką cedzakową, żeby nie przykleiły się do dna. Od momentu, w którym
większość wypłynie na wierzch, gotować 3 minuty. Wyłożyć na półmisek
posmarowany tłuszczem, bo lubią przywierać. Podawać z podsmażoną
cebulką, albo solo.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz