Moją dzisiejszą propozycją w ramach projektu "52 tygodnie", czyli cały rok z deserami, zapraszam Was serdecznie na jedno z lepszych ciast jakie jadłam. Ciasto marchewkowe traktuję jako wyzwanie, ponieważ przepisów na dobre jest mnóstwo, natomiast gdzieś tam kryje się ten jedyny, najlepszy przepis i zamierzam go znaleźć. Jak na razie prezentowany poniżej przepis przebił wszystkie dotąd wypróbowane, choć jak sądzę, da się go jeszcze doszlifować i osiągnąć kolejny, wyższy level marchewkowego wtajemniczenia.
W każdym razie ten przepis jest rewelacyjny i gorąco go polecam, naprawdę wart wypróbowania. Ciasto zniknęło z talerza w ciągu niecałego dnia.
Ciasto marchewkowe
- 2/3 szklanki mąki pszennej
- pół szklanki syropu daktylowego (szklanka suszonych daktyli zalana wrzątkiem na noc, następnie odsączonych i zblendowanych na gładko)
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/4 łyżeczki zmielonych goździków
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki ziela angielskiego
- 1/4 łyżeczki soli
- 1/3 szklanki oleju rzepakowego lub z orzechów włoskich
- 2 jajka, roztrzepane
- 1 szklanka posiekanych orzechów włoskich
- pół szklanki posiekanego świeżego ananasa
- 1 szklanka startej na średnich oczkach marchewki
Ciasto wyjdzie najlepsze, jeśli wszystkie składniki będą w temperaturze pokojowej. Na wstępie w jednej misce wymieszać wszystkie suche składniki, w drugiej zmiksować jajka z olejem i daktylami. Połączyć zawartość obydwu misek, po czym dodać marchewkę, orzechy i ananasy, dokładnie wymieszać. Piekarnik rozgrzać do 175 C, przełożyć ciasto do formy (20cm średnicy) wysmarowanej tłuszczem i obsypanej bułką tartą. Piec 45 minut do suchego patyczka. Wystudzić na kratce.
- 1/2 l śmietany kremówki
- 300g mascarpone
- 1/2 szkl. syropu klonowego
- łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka ekstraktu lub pasty z wanilii
Śmietanę ubić na sztywno, pod koniec wlać syrop z sokiem z cytryny i miksować, aż się połączą. Na koniec dodać mascarpone i delikatnie wymieszać łyżką albo miotełką.
Połową kremu serowego przełożyć rozkrojone ciasto, drugą połowę wyłożyć na wierzch. Udekorować orzechami i ewentualnie posypać kakaem.
Smacznego!
To jedno z moich ulubionych ciast :) Dostane kawalek?
OdpowiedzUsuńJasne :D Wielki plus wirtualnego częstowania, potrawy nie mają kalorii ^^
OdpowiedzUsuńchociaż jestem po zatruciu i na kaszy, to marzy mi się kawałek takiego ciasta!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie,
szana-banana
www.gastronomygo.blogspot.com
pięknie wyszło!
OdpowiedzUsuńRewelacja!!! zapraszam na www.gotowanieole.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmarchewkowe ciasta są cudowne. a ten krem nadaje mu uroku i pysznego smaku.
OdpowiedzUsuńbardzo ponętne ;]
OdpowiedzUsuńserek dodał mu szlachetnego wymiaru i niesamowitej gracji.
Rzeczywiście, bez kremu serowego było to tylko zwykłe ciasto marchewkowe :] I z zaskoczeniem muszę stwierdzić, że odmiennie niż wiele ciast, to jest lepsze na drugi dzień, ledwo wytrzymaliśmy i po śniadaniu zjedliśmy ostatnie kawałki :]
OdpowiedzUsuńFajne ciasto muszę wreszcie zrobić takie marchewkowe cudo :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto! :)
OdpowiedzUsuńMarchewkowe są przepyszne, bardzo je lubię. Narobiłaś mi chęci.
Pozdrowienia:)
Ciekawa inicjatywa :)
OdpowiedzUsuńCo do ciasta, rzeczywiście są różne wersje i na pewno lepsze i gorsze, ale nigdy jeszcze nie jadłam i nie zrobiłam niesmacznego marchewkowego :)
Wersja z żurawiną jest interesująca: http://wolnakuchnia.com/przepisy-kulinarne/przepisy-na-ciasta/ciasto-marchewkowe Zastanawia mnie tylko ilość marchewki, myślę że można dać jej trochę więcej niż w Twoim przepisie, wtedy ciasto jest chyba bardziej "mokre"
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, na razie nie próbowałam modyfikować bazowego przepisu, bo ciasto strasznie mi smakuje. Nie wykluczam jednak, że pokuszę się wypróbować większą ilość marchewki, żeby bardziej nią smakowało. Od razu zrelacjonuję wrażenia smakowe :D
OdpowiedzUsuń