Zgodnie z klimatem ostatnich dni, wybrałam na dziś przepis na kluski leniwe. Dla wielu moich znajomych, a także dla mnie, to smak dzieciństwa, tych cichych, zimowych dni, kiedy powrót ze szkoły zmrażał do szpiku kości. Leniwe kluseczki z cukrem i cynamonem czekające na talerzu z kubkiem kakaa obok, stanowiły szczyt dziecięcych marzeń. Choć przyznam się szczerze, że najbardziej lubiłam kluseczki na drugi dzień na śniadanie, podsmażone na patelni, razem z masełkiem i bułką tartą. Mmmm, taką też wersję kluseczek możecie zobaczyć na zdjęciach.
Kluseczki leniwe
- 0,5 kg zmielonego twarogu
- 2 łyżki budyniu waniliowego
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 2 jajka
- 1 szkl. mąki pszennej + troszkę, do właściwej konsystencji
Wszystkie składniki zagnieść na gładką masę, uformować z niej dwa wałeczki i odcinać z nich po skosie kawałki o długości ~5cm.
W dużym garnku zagotować osoloną wodę. Kluseczki wrzucać na wrzątek, odczekać aż wypłyną na powierzchnie, po czym gotować je jeszcze dwie minuty. Wyjmować łyżką cedzakową i podawać oprószone cynamonem i cukrem. Jak już pisałam wyżej, pyszne są też odsmażane.
Smacznego!
Na koniec mam dla Was propozycję książki na marzec. Jest to pozycja, którą w zeszłym roku sprawiłam mojemu M. na urodziny i oboje się nią zachwyciliśmy. Czytywaliśmy ją sobie wieczorami na głos, zaśmiewając się w głos z dziwnego sposobu mówienia Fiodora F. Fiodora, zachwycając absurdalnością przedstawianego świata i mrocznością fabuły. Polecam gorąco, szczególnie jeśli ktoś ma w domu zbuntowanego dziesięciolatka, który nie lubi czytać. Ten typ literatury powinien przypaść do gustu każdej niepokornej duszy :] Tytuł i autor: "Kot alchemika" Walter Moers.
nigdy nie jadłam klusek leniwych i żałuję. a za książką się rozejrzę- lubię leniwe poranki z dobrą książką w dłoni;)
OdpowiedzUsuńTakich klusków leniwych to ja jeszcze nie widziałam. Ale piszę się na to!
OdpowiedzUsuńLubię po prostu chrupiące rzeczy, a takie rozciapciane jak świeże kluski leniwe nieco mniej. Stąd pomysł na odsmażanie :D Ale jak to zwykle bywa, to tylko kwestia gustu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię leniwe. Nigdy nie dodawałam do nich budyniu - muszę wypróbować :) Też lubię je odsmażać w bułce tartej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za rekomendację ksiażki. Lubię mroczny humor więc zerknę na nią w księgarni!
OdpowiedzUsuńps. co do leniwych, zawsze Mama robi albo Babcia. Ja chyba za leniwa jestem;)
leniwe, mniam!
OdpowiedzUsuńna niedzielny, leniwy obiad ;]
O, ciekawa ksiązka. Może na nią popoluję? :)
OdpowiedzUsuńmam wielką ochotę na takie kluseczki.
OdpowiedzUsuń