24 kwietnia 2011

Koszyczek wielkanocny


W tych ostatnich godzinach Wielkanocy, chciałam wszystkim, którzy zabłądzą na strony mojego dziennika kulinarnego, złożyć serdeczne życzenia spokojnych i ciepłych świąt, przemoczonego do suchej nitki poniedziałku, zaganianego zajączka i ślicznego, okrąglutkiego, puchatego i żółciutkiego kórczaczka w koszyczku. I żeby było jeszcze milej, zostawię do Waszej dyspozycji przezpis na koszyczek wielkanocny.

Koszyczek wielkanocny

  • 500 g mąki pszennej
  • 200 ml mleka*
  • 100 g miękkiego masła
  • 15 g drożdży świeżych (7 g suchych)
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli

Drożdże rozpuścić w mleku z dodatkiem cukru i dwóch łyżek mąki. Odczekać 15 minut, aż wyrośnie, w tym czasie przygotować w dużej misce mąkę wymieszaną z solą, dodać jajko, masło i rozczyn, po czym zagnieść. Ciasto zostawić na godzinę do wyrośnięcia, po czym pokroić na nieduże kawałki (ciasta wystarczy na dwa małe lub jeden duży koszyczek). Z kawałków formować wałeczki i układać na bokach odwróconej do góry dnem foremki w formie falbanek, zachodzących jedna na drugą. Ostatni kawałek uformować w dość płaskie kółko i przykleić jako dno koszyczka na środku foremki. Można też pobawić się w wyplatanie koszyka, jeśli ktoś ma czas i cierpliwość, tak jak ja :]
Piec w 200 C przez ~20 minut.
Smacznego!

23 kwietnia 2011

Sękacz wielkanocny


Wielkanocne lenistwo i obżarstwo czas zacząć :] Dziś cały dzień spędzony na błogim wylegiwaniu się w fotelu z dobrą książką w ręku, konkretniej Katedrą Marii Panny w Paryżu Wiktora Hugo i cykaniu szybkich zdjęć wypieków, zanim znikną z talerza. Udało mi się zatem uwiecznić ciasto, z którego jestem wyjątkowo dumna. W ostatnim poście wspominałam o jarmarku wielkanocnym, który mieliśmy szczęście odwiedzić w niedzielę palmową. Kiedy błąkałam się pomiędzy straganami, przyświecał mi głównie jeden cel: odnaleźć i zakupić lubelski specjał wielkanocny, czyli sękacz. Niestety, jedyny jaki znalazłam wyglądał mało zachęcająco i bardzo sztucznie. Bardzo rozczarowana wróciłam do domu z postanowieniem, że gdzieś muszę znaleźć sękacz, bo mam na niego ochotę już od bardzo dawna. Niestety w sklepach dostępne są tylko niewielkie kawałki, za które trzeba zapłacić jak za szczere złoto. Podjęłam więc decyzję ostateczną, upiekę sękacz sama, własnoręcznie i choć było to jedno z najbardziej czasochłonnych ciast jakie w życiu upiekłam, stwierdzam, że było warto. Przywiozłam je do rodzinnego domu M. wczoraj, a w tej chwili nie ma już ponad połowy.


Sękacz wielkanocny

  • 25 dag masła
  • szklanka cukru
  • 6 jajek
  • sól
  • 50 ml jasnego rumu
  • 5 dag grubo zmielonych migdałów
  • 1/2 laski wanilii
  • 3/4 szklanki mąki krupczatki
  • 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
  • tłuszcz do formy
Masło utrzeć z cukrem na jasną i gładką masę. Nadal ucierając dodać po jednym żółtku, wlać rum (ja zastąpiłam go amaretto), wsypać migdały, rozdrobnioną wanilię i oba rodzaje mąki.
Ze schłodzonych białek z odrobiną soli, ubić sztywną pianę i dalikatnie mieszając, dodać ją do masy jajecznej. Formę natłuścić i na dnie rozprowadzić dwie łyżki ciasta, piec ~5minut w temperaturze 200 C.
Gdy ciasto lekko się zarumieni, wyjąć z piecyka i na podpieczonym cieście rozłożyć kolejne dwie łyżki ciasta. Ponownie wstawić do piekarnika na kolejne 5 minut. Czynność powtarzać do wyczerpania ciasta. Najważniejsze, żeby powstało jak najwięcej cienkich warstw. Po upieczeniu ciasto wystudzić, wyjąć z tortownicy i posypać cukrem pudrem.
Smacznego!


20 kwietnia 2011

Placki ziemniaczane


Kiedy już absolutnie nie mam pomysłu na obiad, a i czasu na jego przyrządzenie mam niewiele, zawsze w odwodzie pozostają stare, nieśmiertelne placki ziemniaczane. W zasadzie nic specjalnego, trochę ziemniaków, jajko i smażymy. Ale to jednak jest coś. Magiczna maszyna do przywoływania wspomnień. W szczególności tych wakacyjnych, kiedy to najwięcej czasu spędzałam na niedużej działce moich rodziców, nad jeziorem. Jeden kęs ziemniaczanego przysmaku przenosi mnie do mojej kryjówki. Przypominam sobie... Poranki, bardzo wczesne, w zasadzie zrywałam się o świcie, kiedy rosa perliła się jeszcze na trawie. Lubiłam wybiegać boso na dwór i czuć chłodne krople na skórze. Przypominam sobie... Godziny spędzone na grze w karty z przyjaciółmi, na kocu rozłożonym na niedużej, kamienistej plażyczce gdzieś na cyplu, ukrytym przed spojrzeniami ciekawskich w gąszczu drzew i krzaków. Lubiłam czuć na twarzy gorące promienie słońca, a jednocześnie chłodny powiew bryzy, który jeżył włoski na ramionach, dopóki nie pojawiła się gęsia skórka. Przypominam sobie... Wieczory spędzane na ganku niewielkiego domku, kiedy rozłożona na kanapie pochłaniałam kolejnego placka ziemniaczanego, nie odwracając wzroku od stron kolejnej książki. Pochłaniałam je wtedy tonami, zawsze zabierałam ogromny zapas, który zajmował większość mojego bagażu. Przypominam sobie... ciepły koc i herbatę, kiedy wtulona w objęcia pierwszej młodzieńczej miłostki, do znudzenia mogłam patrzeć w gwiazdy, milczeć i marzyć.


Placki ziemniaczane
  • 1kg ziemniaków
  • 2 jajka
  • 3 łyżki mąki
  • 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka soli

Ziemniaki obrać i zetrzeć na tartce (starym, dobrym sposobem, przy którym zawsze razem z ziemniakami ściera się kawałek naskórka z knykci) lub w maszynce (co też z lenistwa preferuję dziś). Do powstałej masy ziemniaczanej (można nieco odsączyć, jeśli wody jest stanowczo za dużo) dodać jajko, sól, proszek do pieczenia i mąkę, dokładnie wymieszać. Smażyć na dobrze rozgrzanym tłuszczu, kłaść po 2-3 łyżki na placek.
Można podawać z cukrem na słodko lub na wytrawnie z sosem pieczarkowym lub na wzór "niedźwiedziego jadła" z gulaszem wieprzowym i startym, żółtym serem.
Smacznego!


18 kwietnia 2011

Zapiekanka ryżowa z kurczakiem i pieczarkami


Zabiegana jestem jak dzika kuna, albo inne szybkie i niezbyt spokojne zwierzątko. Szczególnie ten weekend razem z M. spędziliśmy pod znakiem biegania poza domem. W piątek wieczorem poszliśmy na basen, a konkretniej do Parku Wodnego na Dobrego Pasterza. Ponoć z natury powinnam być istotą gorącą i ognistą jak mój znak zodiaku (strzelec), tymczasem wszyscy wokół mnie to znaki wodne i choć średnio wierzę w takie rzeczy jak horoskopy czy w ogóle astrologia, to faktem jest, że od ognia zdecydowanie wolę wodę. Pływać nauczyłam się w wieku lat trzech i od tamtej pory pływam namiętnie wszystkimi stylami, na wakacjach razem z wujkiem i jego niesamowitym psem wypływaliśmy na środek jeziora i z powrotem. Dlatego też choć Park Wodny to czysta komercja i popływać w ten sposób się tam nie da, bawiłam się wspaniale, szczególnie w małpim gaju, jeszcze bolą mnie ręce od wiszenia na linkach!
W sobotę natomiast wybraliśmy się na konwent Game Fusion z zamiarem pogrania chwilę w planszówki i może wysłuchanie jakiejś prelekcji. Tymczasem większość czasu spędziliśmy słuchając gości takich jak Andrzej Ziemiański czy Andrzej Pilipiuk i uczestnicząc w pełnych humoru prelekcjach typu "Z alkoholem przez wieki" czy "Mitologia nordycka". Zabawa przednia a w międzyczasie obiad w Gruzińskim Chaczapuri, przy czym z żalem muszę stwierdzić, że coś nam się psują i nie dość, że porcje coraz mniejsze, to jeszcze sos czosnkowy nieprzyjemnie sztuczny.
Ostatni dzień weekendu, niedzielę, spędziliśmy zaś na Rynku Głównym wokół Sukiennic, podziwiając małe i duże dzieła sztuki wielkanocnej, odurzając się zapachem oscypków, rozmaitych ciast, wędlin i miodu, wsłuchując się w gwar i starając się przeżyć niezmiażdżonym przez napierający tłum turystów. Prawdziwy survival :]
Co do mojej dzisiejszej propozycji kulinarnej, będzie to jeden z naszych ulubionych przysmaków warzywno-ryżowych.

Zapiekanka ryżowa z kurczakiem i pieczarkami
  • 2 szklanki bulionu + 4-5 łyżek
  • 300g ryżu długoziarnistego
  • 400g piersi z kurczaka
  • 300g pieczarek
  • 3 duże marchewki
  • 1 pietruszka
  • 1 seler
  • 1 por
  • 1 czerwona papryka
  • 1 żółta papryka
  • 1 puszka zielonego groszku
  • 2 ząbki czosnku
  • 100g sera żółtego (może być parmezan, ale my zwykle używamy goudy)
  • biały pieprz, curry, słodka i ostra papryka, chili, garam masala
  • olej do smażenia
Startą marchew, selera i pietruszkę podsmażyć na rozgrzanym oleju, po zdjęciu z patelni podsmażyć pokrojoną w kostkę paprykę oraz pora, a następnie pokrojone pieczarki. Następnie podsmażyć ryż z curry i szczyptą pieprzu, podlewać co jakiś czas 0,5 szklanki bulionu, aż ryż wchłonie wszystko. Kurczaka pokrojonego w kostkę podsmażyć z przyprawami (można też wcześniej wymoczyć go 1 godzinę w sosie sojowym). Wrzucić wszystko do dużego garnka, dusić razem ok. 10 minut, pod koniec dorzucić groszek.
Przełożyć wszystko do żaroodpornego naczynia, polać kilkoma łyżkami bulionu, posypać startym serem i zapiec w temperaturze 220 C przez ok. 15-20 minut.
Smacznego!

01 kwietnia 2011

Deser truskawkowy


Bardzo lubię romantyczne, lekkie desery. Takie na jeden kęs w towarzystwie lampki wina i dobrego filmu. W związku z tym postanowiłam zrobić coś z zawartością zamrażarki, czyli truskawkami i wykombinować jakiś pyszny deserek. Ostatecznie uzyskałam coś niezwykle prostego i przesmacznego. Najlepiej smakuje po godzinnej sesji na basenie, taki wysiłek bardzo zaostrza apetyt na smakołyki. Dodam jeszcze, że taki deser spełnia rolę wspaniałego afrodyzjaku.


Deser truskawkowy
  • 250 ml śmietany 30%
  • 0,5 kg mrożonych truskawek
  • 4 łyżeczki cukru pudru

Truskawki wrzucić do rondelka i na średnim ogniu podgrzewać aż większość z nich będzie w miarę miękka. Zdjąć rondelek z ognia i za pomocą blendera zmiksować truskawki na delikatny mus. Jeśli nie są dostatecznie słodkie, można dodać 1-2 łyżeczki cukru pudru.
Śmietanę ubić na sztywno, dodać cukier puder, ilość zależy od tego jak słodką bitą śmietankę lubimy. Do kieliszków lub miseczek wlać jedną łyżkę musu truskawkowego, a następnie łyżkę bitej śmietany, potem znowu mus i śmietana, aż do wyczerpania wszystkich składników.
Deserki wstawić do lodówki na ok. 1 godzinę. Podawać udekorowane rurkami deserowymi lub z innymi, ulubionymi dekoracjami.
Smacznego!